mi pomogła przyjaciółka ,była zawsze jak potrzebowałam rozmowy ,chłopak który płakał jak dziecko kiedy leżałam w szpitalu po zabiegu łyzeczkowania , ale dzięki temu czułam że nie jestem z tym sama.To był 8 tc.mineło ponad 9 lat .na dziecko zdecydowalam się po 5 latach (tak panicznie bałam sie że historia się powtórzy i nie usłyszę bicia serduszka , i okaże się że zarodka brak)Obecnie mamy 2 dzieci w tym jedno chore.Mój ówczesny chłopak od 5 lat jest moim mężem i wiem że cokolwiek nas w zyciu jeszcze spotka to zawsze będzie przy mnie.Żałoba po stracie dziecka pozostaje w matce na całe życie ale łatwiej jest z ni± żyć jeżeli czasami można komu¶ powiedzieć co się wtedy czuło.na to forum trafiłam dopiero kilka miesięcy temu szukaj±c rodziców dzieci z ta sam± chorob± , i myslę że ono daje niesamowite wsparcie.ja nie mam grobu mojego aniołka ,i jak czytam posty mam które maj± dzieci na cmentarzu to mi serce pęka ,bo wiem że mi jest o wiele łatwiej wiec nawet nie wiem czy mam prawo tu pisać. kasia sledziewska