Kiedy zmarła moja córeczka Monika,moja wiara w Boga poddana została wielkiej próbie,wcześniej raczej niedowierzałam w jego istnienie. Nie wierzyłam w Boga takiego jakim opisywał go Kościół,sprawiedliwego,karzącego,kochającego,sprzeczne to były dla mnie komunikaty, nikt go ngdy nie widział i wiedzą jaki On jest. Przed narodzinami Moniki przyśnił mi się Chrystus,był w tym śnie ucieleśnieniem Miłości,nie była to werbalna informacja,On tą Miłością emanował,czułam to od pierwszego momentu tego snu. Podniósł maleńkie dziecko,przytulił do serca i spojrzał na mnie takim głębokim spojrzeniem pełnym Miłości. Trwało to chwilkę,sen się zakończył. Opowiedziałam następnego dnia mężowi ten sen,że z pewnością nasze maleńkie dziecko, byłam w czwartym m-cu ciąży, jest szczęsliwym wybrańcem,czułam ogromną wewnętrzną radość i spokój. DLaczego to wszystko opisałam? Otóż stało się tak że dziecko zmarło ,wypadek przy porodzie, zawiedli lekarze,rzeczywistość była koszmarem.Wtedy pomógł mi ten sen,za wszelką cenę starałam się myśleć o tym że ręce Chrystusa tulą moje dziecko i że ono w jego rękach jest ciągle żywe. Pamiętam że bardzo pomogła mi myśl o tym że oddaję mu moje dziecko pod opiekę, gdyż tu, na tym świecie mu jej zabrakło. Była to dla mnie ostatnia deska ratunku,nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego że w ten sposób chronię i siebie. Wierzę że uniknęłam dzięki wierze załamania psychicznego a być może nawet choroby ,mam bardzo wrażliwą psychikę i było z pewnością takie zagrożenie. Poniważ to było moje pierwsze dziecko ból był ogromny, ale żal do Boga? Nie mogę mieć do niego żalu za to, że dał mi moje życie ,dzięki któremu dałam następne życie, nawet jeśli trwało krótko, pokochałam je całym sercem, żyję teraz bardziej świadomie istnienia Boga i dla mojej drugie córki Oleńki, bez mojej wiary nie byłoby jej na świecie. Mam malutki żal do Boga że nie pozwolił zobaczyć mi mojego dziecka,zabrano ją natychmiast do Centrum Zdrowia Dziecka,ale zobaczę ją pózniej,wierzę w to bardzo i tak będzie.
|