Ja wciąż mam lepsze i gorsze dni. Minął dopiero miesiąc, dokładnie dzisiaj a ból po stracie mojego Aniołka jest taki sam. Aby odzyskać równowage słucham muzyki, mówię do mojego Aniołka, jeżdże na cmentarzyk aby tam się wypłakać, ale to pomaga na krótko. Najgorsze sa dla mnie sms-y od znajomych z pytaniem "Czy juz urodziłam, Jak dzidziuś, Dlaczego sie nie odzywam?" Co ja mam im powiedzieć? A jak już z nimi rozmawiam to przez łzy łamie mi się głos i kończę rozmowę. Jak wy sobie z tym poradziłyście? Ja żeby nie zwariować wciąż sobie powtarzam, że tak musiało być. Ze Robuś jest z innymi Aniołkami, że jest w Niebie szczęśliwy. Staram sie wierzyć i mieć nadzieję na przyszłość. Ale to boli, wciąż tak okropnie boli, i czas tego nie uleczy, może złagodzi, ale nie uleczy.
|