Ja zaczęłam od powrotu na studia. Niecały tydzień po porodzie byłam już na uczelni! Niestety, nie pomogło. Zajęło na chwile, ale nie dało oczekiwanych rezultatów!
Wiec zaczęłam sprzątać mieszkanie. Hm... Trochę mi się znudziło! A poza tym, gdyby mój mąż to usłyszał to by się głośno śmiał! Robiłam więcej bałaganu niż porządku!
Dopiero po czasie zorientowałam się, że to on wprowadził spokój w moja rzeczywistość. Dziś widzę, że jak było mi źle, albo byłam zdenerwowana szłam do niego! Jemu płakałam, żaliłam się i mówiłam głupoty...
Bo ja z nikim innym o tym nie mogę porozmawiać! Wszyscy mnie zbywają, mówią, że :"tak musi być". Chociaż sama zaczynam opowiadać o moich perełkach, „kupiłabym im tamto i to....”
A oni to już przeszłość....
Gdyby nie MÓJ ukochany KAMILEK....Och...:)
|