Dzięki temu, że poznałam innych rodziców po stracie, zrozumiałam i poczułam, że nie tylko mnie TAK boli. 10 dni życia mojego dziecka odczytałam jako dar i źródło siły, z którego mogę czerpać by być przy tych, którym nawet tyle czasu z dzieckiem nie było dane.
Zrobić coś dla innych to po prostu pomóc sobie, nadać sens owej bezsensownej śmierci dziecka.
Co jeszcze? Pomogło nieuciekanie od bólu, mierzenie się z każdym jego najmniejszym przejawem.