Kochana Jolu samopoczucie po stracie temat rzeka. U mnie pokrótce było tak: nie płakałam w ogóle przez 2 mies. bo nie mogłam. Było to dla mnie duże obciążenie. Gdy pojawiły się łzy poczułam się ciut lepiej. Ze względu na to, że Kacper odszedł w domu, nie lubiłam wracać do mieszkania, gdyż patrząc na podłogę w pokoju widział wszystko co sie działo 23 maja 2012 r. Gdyby nie fakt że trzeba było coś jeść i dać jeść córce pewnie nie wchodziłabym do mieszkania. Najgorzej było gdy zostawałam sama córka do szkoły, mąż do pracy a ja sama. Zagłuszałam ciszę i tęsknotę radiem, telewizją, byleby tylko nie myśleć. Chodziłam do psychologa, pomagało mi to, leków nie brałam dużo aczkolwiek nie mogłam spać. 3 lub 4 godz. snu wystarczały. Potem stopniowo się to wyregulowało. Raz zdarzyło się, że byłam na dnie rozpaczy, i chciałam przespać ból i dlatego nałykałam się środków nasennych. Spałam tak głęboko, że nie kontaktowałam, przez co mąż i córka się wystraszyli. Bolało serce strasznie a w duszy, tęskniłam ogromnie, łapałam się na tym, że muszę zajrzeć do Kacpra czy śpi itd. Bardzo długo oswajałam się ze stratą. Dziś jestem szczęśliwa, choć w sercu noszę zabliźniona ranę, która co jakiś czas się otwiera. Jesteś na początku swej drogi. Jedyne co mogę powiedzieć to to że nie ma recepty na to kiedy jest się gotowym do pójścia dalej, do tego by mieć kolejne maleństwo. U mnie minęło 32 mies., a jednak nie zdecydowaliśmy na kolejne dziecko. Niby oboje chcemy ale z każdym miesiącem, rokiem oddalamy się od tego zamiaru. Chyba strach siedzi nam za uszami lub po prostu nie jesteśmy gotowi na rodzicielstwo po raz trzeci.
|