Asiu, jesteśmy rodzicami cudownego chłopczyka, który miał wadę serduszka i zmarł po operacji.
Uwierz mi, nie ma różnicy, czy dziecko umiera tragicznie, czy w wyniku choroby. Dla nas śmierć naszego synka to ŚMIERĆ TRAGICZNA. Marcinek umarł nagle i TRAGICZNIE. Ból, tęsknota i rozpacz są rozdzierające.
Nawet gdy dziecko choruje rodzic NIGDY tak naprawdę nie dopuszcza czarnego scenariusza. Nigdy nie sądziliśmy, że to tak się skończy. Byliśmy pełni wiary i nadziei. Byliśmy przekonani, że nasza miłość i opieka nad Marcinkiem zwyciężą chorobę i Misiek da radę.
Rodzice dzieci, które ciężko chorują TAK SAMO CIĘŻKO przeżywają stratę. Nasz synek jechał na salę operacyjną po życie. Miał operację 31 maja i byliśmy przekonani, że dostanie prezent od Boga na DZIEŃ DZIECKA w postaci życia i zdrowia (zbieżność dat - następny dzień po operacji to dzień dziecka). Gdy operacja się udała, nasza radość, choć pełna lęku była niezmierzona. 1 czerwca nasz Marcinek żył. Ale 2 czerwca odszedł...
Wiemy, że ból wszystkich rodziców, którzy stracili dzieci tragicznie jest ogromny. Rozumiemy Wasz ból. Ale wierzcie mi, w żaden sposób NIE JEST łatwiej poradzić sobie z odejściem dziecka, gdy dziecko choruje. Rodzice nigdy nie zakładają, że może się nie udać. Śmierć Marcinka zaskoczyła nas w nocy około 3. Zaskoczyła nas TAK SAMO JAK WAS. To przecież zupełnie niezgodne z zasadami logiki, by dziecko odchodziło przed rodzicami.
Zamiast zabrać Miśka na wakacje nad morze i budować z nim zamki z piasku musieliśmy posypać ziemią jego grobek...
Jesteśmy z Wami w Waszym smutku. Nie ma słów, żeby wyrazić ten cały ból nas wszystkich i chaos tego świata. To przecież nasze dzieci powinny odwiedzać nasze groby a nie odwrotnie.
|