Zwasze szczególnie przeżywam i żal mi tragicznie straconych dzieci... i ich biednych rodziców. Może to głupie... ale jak dziecko choruje,,, ciężko, ale można prewidzieć, że w najgorszym wypadku nasze dziecko odejdzie. Ale są mamy, które rano obudziły swoje pociechy, dały całusa.. życzyły dobrego dnia... a wieczorem były juz zupełnie same. Woda, samochód, motor, w domu, gdzie ponoć jest najbepdzieczniej... chwila nieuwagi... i już nie ma naszych serduszek. Boże dlaczego... i czy tak się stać musiało. Kilka dni temu rozmawiałam z matka 18-latka, który zginął w wypadku 5 lat temu. Codziennie jest na cmentarzu. To było moje naukochańsze dziecko... powiedziała. W domu ma jeszcze dwóch synów. I co powiedzieć w takiej chwili... przytuliłam ją po prostu... nie mogłam wydusić slowa. Przyjechałam do domu chora...
|