Re: Pasek Sw Dominika - wiara - wiersze Ks. Jana Twardowskiego | Hits: 955 |
|
qlka  
12-10-2006 14:56 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony] [Rozwiń temat] [Subskrybuj]
|
Pomyślałam, że dodam też kilka wierszy, które są mi bliskie...
"Nie martw się" Twardowski Jan
Nie martw się że się Kościół przewróci że znów grzesznik dłubie dziurę w niebie magistrze, doktorze, głuptasku nie martw się o Boga ale o siebie
"O maluchach" Twardowski Jan
Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania stale mieli coś do roboty oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawka
pokazywali różowy język grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł dziwili się że ksiądz nosi spodnie że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę w wodę święcona
liczyli pobożne nogi pań urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek niuchali co w mszale piszczy pieniądze na tace odkładali na lody tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć co się dzieje w górze pomiędzy rękawem a kołnierzem wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione "O" kiedy ksiądz zacinał się na ambonie
- ale Jezus brał je z powagą na kolana
"O stale obecnych" Twardowski Jan
Mówiła że naprawdę można kochać umarłych bo właśnie oni są uparcie obecni nie zasypiają mają okrągły czas więc się nie spieszą spokojni ponieważ niczego nie wykończyli nawet gdyby się paliło nie zrywają się na równe nogi nie połykają tak jak my przerażonego sensu nie udają ani lepszych ani gorszych nie wydajemy o nich tysiąca sądów zawsze ci sami jak olcha do końca zielona znają nawet prywatny adres Pana Boga nie deklamują miłości ale pomagają znaleźć zagubione przedmioty nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć nie straszą pustka pełną erudycji nie łączą świętości z apetytem bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilkę przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem ocalili znacznie więcej niż duszę
"Ryczał" Twardowski Jan
ryczał na cztery strony świata że miłość odeszła miała być zawsze a była za krótko miała być jak mercedes a była jak moskwicz nawet wiatr co na nas gwiżdże rozpłakał się w studni głuptasie nie wybrzydza wystarczy że przyszła
"Sprawiedliwość" Twardowski Jan
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka gdyby wszyscy byli silni jak konie gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w milości gdyby kazdy miał to samo nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziekuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością to co mam i to czego nie mam nawet to czego nie mam komu dać zawsze jest komuś potrzebne jest noc żeby był dzień ciemno żeby świeciła gwiazda jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza modlimy się bo inni się nie modlą wierzymy bo inni nie wierzą umieramy za tych co nie chcą umierać kochamy bo innym serce wychódło list przybliża bo inny oddala nierówni potrzebują siebie im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich i odczytywać całość
"Trudno" Twardowski Jan
No wiesz - mówiła matka wyrzekłeś się domu rodzinnego kobiety dziecka co stale biega bo chciałoby fruwać wzruszenia kiedy miłość podchodzi pod gardło
a teraz martwi ciebie kubek z niebieską obwódką puste miejsce po mnie przy stole trzewiki o ktorych mówiłeś że są tak jak wszystkie - do sprzedania a nie do noszenia zegarek co chodzi po śmierci
stukasz w niewidzialną szybę patrzysz jak czapla w jeden punkt widzisz jak łatwo się wyrzec jak trudno utracić
"Wiersz z banałem w środku" Twardowski Jan
nie bój się chodzenia po morzu nieudanego życia wszystkiego najlepszego dokładnej sumy niedokładnych danych miłości nie dla ciebie czekania na nikogo
przytul w ten czas nieludzki swe ucho do poduszki bo to co nas spotyka przychodzi spoza nas
"Wyjaśnienie" Twardowski Jan
Nie przyszedłem pana nawracać zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania jestem od dawna obdarty z błyszczenia jak bohater w zwolnionym tempie nie będę panu wiercić dziury w brzuchu pytając co pan sądzi o Mertonie nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor z czerwoną kapką na nosie nie wypięknieję jak kaczor w październiku nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką po prostu usiądę przy panu i zwierzę swój sekret że ja, ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko
"Zaufałem drodze" Twardowski Jan
Zaufałem drodze wąskiej takiej na łep na szyję z dziurami po kolana takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka - Nareszcie - powiedziała - Martwiłam się już że poszedłeś inaczej prościej po asfalcie autostradą do nieba - z nagrodą od ministra i że cię diabli wzięli
"Życie" Twardowski Jan
życie nie dokończone gdy oczy ci zamkną i zapalą świecę miłość spełnioną i nieudaną płacz przed jedzeniem między mądrością i zabawą Bożej powierzam opiece
Pozdr.
|
|
:: w górę ::
|