Ostatnio przeczytałam ciekawe spojrzenie na naszą ciągłą tęsknotę za lepszym, za czymś więcej i więcej,za miłością, za szczęściem...
"Cóż, nie możemy czuć się kochani tak, jak byśmy tego pragnęli, ponieważ jesteśmy stworzeni dla miłości Boga, miłości całkowitej, doskonałej, bezwarunkowej i bezinteresownej. Nikt tu, na ziemi, nie może kochać nas w ten sposób. Tak więc przez całeżycie będziemy cierpieć z powodu rozdźwięku między tym, co otrzymujemy, i tym czego pragniemy, i będzie nas to ranić."
To fragment książki "Jak pomagać dziecku w życiowych rozstaniach" Bernadette Lemoine (25zł). Bardzo przystępnie napisana książka. Autorka jest psycholożką, opiera się na Miłości a nie tylko naukowej wiedzy, ma podejście chrześcijańskie, choć w prost o Bogu nigdy pierwsza nie mówi do pacjenta.
W sumie to książka o rozstaniach dzieci ale można to też odnieść w ogóle do straty. Może i Was zainteresuje :) Oto fragmenty:
"Pierwsze rozstanie następuje w chwili narodzin, a później całe życie naznaczone jest różnego rodzaju zerwaniami, rozstaniami, stratami, aż do dnia, w którym przeżyjemy ostateczne i definitywne rozstanie w chwili śmierci. Większość z nich to rozstania całkiem naturalnei nawet konieczne, by móc wzrastać i wejść w dorosłe życie. Jeśli niemowlę po urodzeniu nie rozłączy się z matką, oboje umrą!(...) Jednakże rozstania, jakkolwiek by były pożyteczne, kryją w sobie cząstkę cierpienia, które sprawia, że się ich lękamy. Poza tym, w życiu mogą się zdarzyć i inne rozstania, związane z przypadkowymi okolicznościami, i te są już zazwyczaj bardzo bolesne."
"Ta książka jest w istocie adresowana do wszystkichrodziców, którzy muszą zmierzyć się z jednym z najtrudniejszych zajęć świata: z wychowaniem dzieci, a więc zapewnieniem im uczuciowego bezpieczeństwa, które pozwoli im opuścić rodzinne gniazdo i szybować na własnych skrzydłach. (...) uczenie się rozstań, nawet bolesne, jest jedynym sposobem uczenia się życia i dorastania."
"Jest pewien sposób bycia z nieobecnym, który polega na przywracaniu mu życia przez wspominanie go. (...) Jeśli zmarli pozostają w naszych sercach, będziemy umieli znaleźć właściwy sposób, by przywrócić im życie.(...) To bardzo ważne, żeby o tym rozmawiać, bo milczenie jest ponowną śmiercią, która może sprawić dużo bólu."
" Każdemu zranieniu odpowiada doznanie cierpienia: opuszczenia, odrzucenia, wykluczenia, niesprawiedliwości itd. A każdemu odznaniu odpowiada reakcja: ucieczka lub unikanie, skupienie na sobie, agresja skierowana ku sobie lub innym itd."
"Nie ponosimy odpowiedzialności za doznane krzywdy, to prawda, ale odpowiadamy za to, co z nimi zrobimy, a więc za nasze reakcje. Poznanie krzywdy i reakcji, jaką ona w nas zazwycaj wywołuje, to bardzo ważny etap, pozwalający nam wybierać inną odpowiedź, prowadzącą kużyciu, ku miłości"
"Następnie chodzi o to, by zobaczyć, czy moja spontaniczna reakcja na to zranienie jest zgodna z moim celem: nietrudno przyznać, że celem naszego życia jest Miłość. Tymczasem zazwyczaj stwierdzam, że moja instynktowna reakcja na zranienie powoduje, iż zbaczam z drogi do tego celu."
"Przeszłość pozostaje przeszłością; choć nie ulega wymazaniu, może zostać przezwyciężona. Mówiłam już, że nie da się uleczyć krzywd. Zranienia zabliźniają się, ale blizny mogą być odczuwalne jeszcze bardzo, bardzo długo. To, co mogę uleczyć, jeśli chcę, to moja reakcja na to zranienie. W jaki sposób? Za każdym razem, gdy w moim życiu pojawia się podobna sytuacja prowokująca impulsywną reakcję zwracam swoje siły ku relacji mojego Celu-Miłości. To jest ogromna praca. Trzeba tego chcieć, bo, przynajmniej na początku, trudno zaoszczędzić sobie cierpień. Muszę zgodzić się na to, by przez nie przejść, jeśli chcę pozostać wierna swojemu celowi. Ta praca będzie łatwiejsza, gdy zawrę przymierze ze Źródłem Miłości, które bije we mnie"
Polecam bardzo serdecznie w szczególności rodzicom ale i nie tylko. Ciocie, wujkowie i dziadkowie też mogą poczytać, w końcu pomagają wychowywać ;)
|