Dzisiaj (tzn. już wczoraj) w wieży kościała akademickiego św. Anny w Warszawie, który jest na terenie parafii katedralnej odbyło się pierwsze spotkanie i mam nadzieję, że nie ostatnie ludzi z naszego forum. Żałuję, że nie zaprosiliśmy na to spotkanie ks. Zbigniewa, który jest właśnie wikariuszem w parafii katedralnej. To wspaniały kapłan, którego znam od czasów Seminarium. Chodziliśmy w jednej grupie pielgrzymkowej. Tak na marginesie dodam, że trochę jest nierównomiernie rozłożona praca i obowiązki kapłanów. Są obowiązki, z których powinni być zwolnieni, a może rzeczywiście więcej czasu na rozmowy indywidualne. Mnie odradzano, abym nie spotykał się na dłuższe rozmowy, bo nie będę miał już na nic czasu, ale widzę, że czasem bez takiej indywidualnej rozmowy, czy spowiedzi (czasem trawającej ponad 2 godziny), to nie można wiele pomóc, choć to nie ja pomagam, ale Pan Bóg. Bardzo dobrą robotę robi ks. Piotr Pawlukiewicz, który z uwagi na większą woją dyspozycyjność prowadzi indywidulane spotkania, a do tego ma wspaniałe kazania. polecam www.rekol.prv.pl
Rozumiem, że wielu jest zranionych opuszczeniem przez osoby reprezentujące Kościół w chwilach, w których rzeczywiście ktoś potrzebował pomocy i wsparcia. Jednak często ludzie oczekują pomocy od kogoś, kto nie potrafi, a czasem nie chce tej pomocy udzielić. Myslę, że tak jak w pewnych dziedzinach, tak też i w Kościele powinniśmy określić osoby duchowne, które rzeczywiście chcą w tej dziedzinie pomagać, a przynajmniej wysłuchać i starają się wczuć w położenie cierpiącej matki, czy ojca, aby wspólnie podprowadzac ich do tego, który jest Jedynym lekarzem i ukojeniem dla naszych dusz. Przecież Sam powiedział:
"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie". Mt 11,28-30
|