Ja nie chodzę już do kościoła, zbyt dużo we mnie złych emocji, gdy tylko pomyślę o tym, że mogłabym pójść, ale w 100% zgadzam się z tym co napisała Ewa:
"I na koniec taka refleksja: zauważyłam, że w osobach, z którymi rozmawiam na temat trudności w wierze, jest w sumie ogromna tęsknota za spotkaniem cudownego przewodnika duchowego, który poprowadzi mądrze przez życie. Bo same nauki Boga bywają zbyt trudne. I wtedy tęsnimy za tym, kto nam to mądrze wytłumaczy - poświęci czas, cierpliwość, spokój. Bez pytania o moralność. Jeśli szukamy, chcemy wiedzieć coś więcej - wg założeń kościoła - powinnyśmy być bardzo cenni. A często jesteśmy odrzucani już na wstępie." . Ewa, Amelka Aniołek 2.04.2004 http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec26.htm Błażej 26.04.2005 i majowy synek
|