Oczywiście to prawda - nie można generalizowac. Jednak myslę, że jeżeli ktoś decyduje się iść za głosem Boga to powinien calym sobą być świadectwem tegoż Boga. Nie chodzi mi o to, żeby wytykać palcem co Kościół i księża robią złego. To nie moja sprawa i faktycznie nie ja będę ich osądzać. Każdy rozstrzyga w swoim sumieniu własne postępowanie. Nie popieram też postawy takiej, że ktoś odwraca się od Boga i nie będzie chodzil na mszę, bo nie lubi księdza, bo ksiądz jest"głupi", bo ksiądz wola o kasę, bo-cytuję:"ksiądz tylko poucza o rzeczach, o których nie ma pojecia a sam też chodzi do burdelu". Nie. Bo trzeba sobie faktycznie uzmyslowic, że ksiądz to "tylko" ksiądz a nie Bóg, więc po co mam odbierac sobie sznase na niebo przez nieudolność innych ludzi. Więc teraz może napiszę od siebie. Kiedy zaszłam w ciążę, kiedy nosilam moje DZIECKO pod moim sercem, poprosilam Boga bardzo mocno, tak jak potrafilam najlepiej, że jeżeli chce mnie za coś ukarać, albo zeslać na mnie krzyz to dobrze, niech to zrobi, niech to będzie cokolwiek, byleby moje dziecko bylo zdrowe.Moje dziecko umarło. Potrzebowalam bardzo, bardzo wtedy rozmowy z kimś duchownym, bo bardo chcialam choć odrobnę zrozumieć to, co się stalo.Mialam wtedy też ogromną potrzebą takiej spowiedzi "z calego życia", ale nie przy konfesjonale, gdzie często się slyszy "proszę grzechy odrazu mowić", tylko takiej osobistej. Niestey mimo próśb nie znalazł się nikt, kto chcialby mi pomoc. Wtedy zwątpilam. Musialo uplynąć dużo czasu, zanim sama to sobie poukladam w glowie i bylam gotowa przystąpić do takiej zwyklej spowiedzi, w czasie ktorej ksiezy (niektorych)bardziej interesują szczególy z mojego pożycia intymnego z mężem niż problemy z wiarą.Moje stosunki z Bogiem się poprawiają, myslę ze są już calkiem dobre, ale chyba do końca życia pozostanie mi taka niepewność, że może Bóg kiedyś znowu nie uslyszy mojego wolania. Taka mała zadra na wierze. Reasumując chodzi o to, że niestey księża nie noszą na czole napisu: "jestem z powolania, ważne są dla mnie problemy wiernych" oraz " nie zawracajcie mi glowy" i czasami naprawde można się zrazic, trafiając pechowo na tego niewlaściwego. I myślę, że większości z nas nie chodzi o gotową receptę na zycie, bo takiej nie ma. Myślę, że wiele kobiet po prostu chcialoby zrozumieć sens własnego cierpienia.Bo po ludzku w śmierci i bólu maleńkich dzieci nie ma sensu. Bo po ludzku wydaje się, że Bóg jest okrutny. A księża olewając nas, niestety utwierdzają nas w takim przekonaniu.Pokazują, że nie można im zaufać. Chcialabym bardzo, żeby zostala odprawiona msza w intencji mojej Kruszyny, ale boję się iść z tym do proboszcza, bo nie mam pewności czy będzie chcial taką mszę za nienarodzone dziecko odprawic. Zwyklym ludziom czasem cięzko jest rozmawiać Bogiem tak, aby uslyszeć odpowiedź, nie wszyscy też potrafią czytać Pismo Święte, więc takiego namacalnego kontaktu z Bogiem szukaja wlasnie przez księzy. I tu zaczyna się problem... To, że akurat Ksiądz sie tu wypowiedzial i że w jakiś spsób te wypowiedzi zabolaly, świadczą o tym, że może poczul się Ksiądz niesłusznie oskarżony. I mam nadzieje, że może przynajmniej tutaj spotkałyśmy duchownego z prawdziwego zdarzenia.
|