Seb, znam to uczucie, mimo że widziałam Martynkę. Kiedy okazało się, że mała ma kolejny wylew - tym razem 3/4 stopień (co dowodzi, że po czymś takim byłaby dzieckiem upośledzonym) wpadłam w panikę. Myślałam, że moje życie się skończyło, że będę odtąd opiekunką roślinki, ...poczułam potworne zmęczenie i niechęć. Potem, gdy umarła, myślałam o sobie jak o tchórzu i egoiście, chłoszcząc się za tamten strach. Dziś staram się być dla siebie wyrozumiała. Nikt nie tryska energią wobec takich informacji.
Mocny tul, Sebciu i uśmiech.
|