Witam! Wczoraj słyszałam takie kazanie, które dało mi trochę do myślenia. Bóg powołał Mojżesza aby wyprowadził lud Izraela z Egiptu (Ks. Wj). Przejście przez pustynię trwało 40lat (ksiądz wspomniał, że można ją pokonać pieszo w 3 miesiące). Oni szli 40 lat w czasie których Bóg wystawiał ich na próby..., ale nie pozostawał obojętny wobec nich w kryzysowych sytuacjach (dał im wodę, pożywienie, ustrzegł od jadu węży, w końcu dał 10 przykazań) Może nasze życie to taka pustynia i w ciągu tej drogi też jesteśmy wystawiani na próby, które nam uzmysławiają nasze słabości, oddalają i zbliżają do Boga wzmacniają naszą wiarę, dają pokorę. Często mówimy że jesteśmy "nowym" człowiekiem... Gdzie szukać odpowiedzi czy Bóg akurat tak chciał nas doświadczyć(?), czy było to wynikiem biegu rzeczy, przypadku czy innych okoliczności. Ja pogodziłam się z moją stratą, nie obwiniam i nie szukam winnych, było ciężko. Trudno mi też uwierzyć że Bóg chciał mojego cierpienia, rozpaczy, łez... mama Aniołka(25.04.2005r. 8tc) Helenki ur-zm.25.03.2009r.36tc Iskierki(20.02.2012r. 7tc) i ziemskiej trójeczki
|