A może to jest zupełnie inaczej... mnie już nie przekonują te fragmenty z Biblii. Ciągle te same... te same... te same!!! Nic odkrywczego, księża się powtarzają. Ja kiedys pojechałam do zakonu, jak matka chrzestna mojeso syna zachorowała na raka. To co nam powiedział to banały, a wogóle to nie miał dla nas zbyt dużo czasu. Sama powiedziałam sobie więcej... . Wiem jedno, nikt nie chce odechodzić. Niech Bóg ingeruje tam, gdzioe dziecom dzieje się krzywda, gdzie cierpią, sa bite i męczone.... albo rodzą się i nie sa kochane!!!! Dlaczego, dlaczego. A nasze dzieci, dla nas były wszystkim dlaczego???? Dla nas po ludzku to jest najwieksza kara i zemsta... Ja zawsze tak to odbieram, gdy umiera dziecko. I co z tego, że straciłam wiarę... czasem powraca, ale bardzo miernie... nie umiem już wierzyc w te słowa, po prostu nie umiem.
|