Zastanawiałam się nad wolną wolą, daną człowiekowi przez Boga.
Człowiekowi, a więc i naszym dzieciom.
I związkiem wolna wola – śmierć. Czy też raczej sprzecznością?
Jestem skłonna uwierzyć w wolną wolę dzieci w odniesieniu do wyboru momentu (czasami i miejsca) ich odejścia. Zbyt wiele bowiem Naszych Dzieci czekało na nas - rodziców ze swoim odejściem; na nasze „przyzwolenie”, na nasze pożegnanie, by uznać tę prawidłowość za przypadek.
Moja koncepcja wolnej woli załamuje się już przy dzieciach zamordowanych…
Gdzie jest miejsce na ich wolną wolę, na jej wyartykułowanie, na jakikolwiek wpływ na swoje życie/śmierć?
Czy wolna wola istnieje? Czy też koncepcja wolnej woli (zwłaszcza dzieci) jest jedynie iluzją, gdyż „Annuszka już rozlała olej”?
Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. (Pwt 30, 15)
A tego planu bożego (czy też fatum, przeznaczenia jak nazwą to niewierzący) nie jesteśmy w stanie odrzucić. Nie mamy możliwości wyboru.
Gdzie jest zatem wolna wola?
Czy odnosi się jedynie do kwestii bardziej przyziemnych, starannie omijając te „fundamentalne”?
Czy jest wybiórcza?
Czy w ogóle jest?
|