W pracy czas mija szybciej, myśli są zajęte czymś innym... Ale w trudniejszych chwilach myślę o tym, że nie powinno mnie tam być, że powinnam właśnie siedzieć w domu z maleńką Córeczką, że to Ona powinna zajmować całą uwagę - moja Zuzia, nie obce dzieci! Jestem już po drugim okresie po porodzie i właśnie mam owulację - coś dziwnego biorąc pod uwagę bezowulacyjne cykle przed ciążą. Staramy się o dziecko, dużo ludzi się za nas modli. Ja też modlę się codziennie o to, żeby Zuzia mogła zostać starszą siostrzyczką i dbać z Nieba o młodsze rodzeństwo. Jesteśmy twardzi i dzielni - nie spodziewałam się, że będzie w nas tyle siły! Nie poddam się. Jeśli teraz się nie uda to w przyszłym cyklu podchodzimy do inseminacji. Wierzę, że niedługo się uda! W końcu mamy tam na Górze wspaniałe wsparcie :) Podobno każdy z nas dostaje w życiu taki krzyż, jaki jest w stanie unieść. Ja uważam, że powinnyśmy w tym wszystkim być dumne, że cząstka nas jest Aniołem i już na zawsze będzie w Niebie. Nie jestem jakaś nawiedzona, nie myślcie sobie, nie było mi wcześniej po drodze do codziennej modlitwy i kościoła - ale wiem już, że jeśli nie będę wierzyć w TO, to nie uwierzę już w nic... A tak, jakoś lepiej mi ze świadomością, że moja Córeczka nad nami czuwa - no i umierać też będzie nam później łatwiej ze świadomością, że Zuzia czeka tam na nas :) trzymajcie się Kochane, bądźcie twarde - i tak już nie nie zmienimy tego, co się wydarzyło, musimy żyć! P.S. Trzymajcie za nas kciuki! Zapalam światełka dla naszych kochanych Aniołków [*][*][*][*][*][*]
|