Ja straciłam moje jedyne Dziecko dokładnie 495 dni temu miał 19 lat i zginął przez niechlujstwo innego kierowcy (sprawa w sądzie) ale nie o tym chcę napisać. Mój Syn długo mi sie nie śnił mimo iz błagałam Go co wieczór jak szłam spać nic żadnych znaków niczego. Pierwszy raz mi sie przyśnił i to nie był sen tytlko przyszedł do mnie czułam Jego ciepło spokój w momencie kiedy miałam bardzo ale to bardzo moralnego kaca bo dzień wczesniej odwiedzili nas Jego przyjaciele robią to regularnie z czego bardzo się cieszymy bo mimo iz nie ma Szymona przychodza do nas bezinteresownie i przynieśli ze soba płytę karaoke nie było jakiejs imprezy tylko najpierw oni spiewali a później siłą rzeczy nas w to wciagli i wtedy po raz pierwszy od momentu gdy nie ma Szymona śmiałam się i śpiweałam poprostu na moment zapomniałam o tragedii. Rano jak wstałam to była masakra wyrzuty sumienia , jak ja mogłam sie tak zachować , stracić dziecko Jedyne i śpiewać sobie i smiać się, cały dzień przeryczałam i wtedy właśnie w nocy przyszedł do mnie mój Szymon i uwierzcie mi to nie jest żaden wymysł, zapukał otwarłam drzwi (oczywiście wszystko w snie) i stał ubrany tak jak ostatnio pamietam ja złapałam Go za głowe całowałam czułam to ciepło a On do mnie mówi mamo tak fajnie się bawicie, śmiejecie się i ja się tak cieszę że widzę twój usmiech wreszcie a ja do Niego mówię Szymon chodź do nas i odp. mamo nie mogę i koniec. rano jak się obudziałm to nic nie potrafiłam robic tylko myslec o tym śnie i doszłam do wniosku że nasze Dzieci tam w niebie bardzo cierpią jak widzą nas takich smutnych. Teraz jak ide spać to proszę Go aby nie martwił sie ze płaczę i jestem smutna bo inaczej nie potrafię, i wiem że kiedys sie tam spotkamy tak właściwie to tylko na to czekam i proszę Boga aby to było jak najszybciej. beata http://szymontrafalski.pamietajmy.com.pl/index.php