Dziękuję Ci "MamoSzymusia" za te słowa. Tak niewiele mam osób wokół siebie, z którymi mogę o tym porozmawiać. W zasadzie jedynie z mężem, a jemu też nie chcę ciągle przypominać o naszej tragedii, jakoś wrócił do życia.Twoje słowa "pytań jest wiele, a odpowiedzi żadnej" to taka smutna prawda. Nikt mi nie powie, wszystko będzie dobrze, nic się nie stało - bo nigdy nie będzie dobrze.Nigdy sobie pewnych rzeczy nie wybaczę. Jak słyszę, że ktoś mi mówi, tak musiało być, to jestem wściekła, a skąd to wiadomo? Może wcale nie musiało,pewnie miałam dostać jakąś durną nauczkę, na którą zasłużyłam. Najgorsza jest ta tajemnica, nie wiem czy moje dziecko jest szczęśliwe, nie wiem tego, chociaż jestem osobą wierzącą, tak trudno mi to przyjąć.Nie pożegnałam się z Karolkiem kiedy umarł, bałam się, uciekłam z sali. Dlaczego nikt mi nie powiedział, że będę tego tak żałować? Mogłam na niego patrzeć przez parę godzin, przytulać a nie zrobiłam tego, może dlatego mój synuś nie chce przyjść do mnie. Nigdy tego nie naprawię. Dzękuję Ci,za życzenia spokoju. Teoretycznie już żyję normalnie. Mam kochanego meża,troje wspaniałych dzieci, wróciłam do pracy... więc w zasadzie wszystko jest fajnie. Tylko jest tak, jakby cały świat przykryty był jakimś szarym wolaem, jest pięknie, ale nie moge się cieszyć życiem. Chciałabym odzyskać radość życia dla moich najbliższych, ale pewnie muszę cierpliwie czekać.
|