Dzisiaj czuję, że nadchodzi... idzie pomału...atakuje... zdepcze... BÓL który rozrywa serce... tak strasznie trudno jest zrozumieć sens tego bólu, tej rozpaczy. Dzieci nie powinny umierać... to niszczy porządek świata…. Nie tak powinno być… nie tak… Wczoraj chcieliśmy iść na procesję… wyszykowaliśmy się, nastawiliśmy psychicznie, wsiedliśmy w samochód… po drodze do kościoła mijaliśmy tłumy ludzi zmierzających na procesję… wśród tego tłumu dumni rodzice… pchający wózki, pokazujący swoje pociechy, prowadzący je za rączki… nie daliśmy rady… zamiast pod kościół pojechaliśmy na cmentarz… Kupiliśmy nowe znicze i ze spuszczonymi głowami, zapalaliśmy światełka Naszej córeczce… przytuliłam się do męża i szepnęłam „ Wszystkiego najlepszego Kochanie…. Dzisiaj dzień ojca…” płakaliśmy oboje (rok temu też płakaliśmy, ale ze szczęścia…to w tym dniu zrobiłam test ciążowy) … i w pewnym momencie… poczułam, że nie mogę stać ze spuszczona głową… że powinnam być dumna… że moje dziecko jest Aniołem… ta duma zaczyna mieszkać w moim sercu… ale tak trudno ją przyjąć, zrozumieć i zaakceptować… Tak bardzo chciałabym iść w tej procesji, dumnie prowadząc wózek… iść przed siebie z uśmiechem….może kiedyś… może za rok… kto to wie 05.01.2011- Amelka[*] 33tc http://amelkabieleckaclapka.pamietajmy.com.pl Wiktorek 11.07.2012r 2620g i 57cm Poprzedni tematNastępny temat |