T.A.M. to nie yeti tylko ja napisałam,że adopcja po doświadczeniu noszenia dziecka pod sercem jest trudniejsza.Myślę jednak,że nie ma rzeczy trudniejszej dla mnie niż podniesienie się po śmierci dziecka,więc nawet adopcja nie wydaje mi się już tak ekstremalna.Wszystko zależy od toku myślenia.Nie wiem czy mogłabym żyć tylko dla siebie,wiedząc,że gdzieś jest jakiś mały człowieczek,którego nie ma kto przytulić,więc tak czy siak pomimo moich rozterek i tak bym się zdecydowała.Na pewno adopcja to nie bułka z masłem,śmierć dziecka też nie - a jakoś dajemy radę,więc i z tym jakoś by poszło.Te moje przemyślenia nie powstały po pojawieniu się Igi tylko przed,żeby potem nie było,że teraz się mądruję,kiedy urodziłam. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|