Wiem o jakim uczuciu mówisz... czekałam na swojego synka choć wiedziałam, że długo nie będzie dane mi się Nim cieszyć, w sumie to pragnęłam żeby ta ciąża trwała i trwała... zaraz po cc jak zobaczyłam Piotrusia poczułam się jak w niebie, śliczna buźka, słyszałam płacz, a później czekałam na pediatrę, noenatologa...usłyszałam, że powinien do rana przeżyć i że za jakiś czas postarają się Go przywieźć do mnie na salę...po chwili usłyszałam czy chce się pani z synkiem pożegnać, ponieważ umiera, wiedziałam że nie będzie reanimowany, miałam świadomość tego w jakim jest stanie...Kochane wierzcie mi że trzęsłam się cała od momentu cc do chwili kiedy dostałam Go na ręce, spadł na mnie jakiś nieopisany spokój, drżenia ustąpiły...chwila której nigdy nie zapomnę...to były nasze chwile, naszej trójki... mama Aniołka Piotrusia ur.zm.26.05.2010 http://piotrusciebiera.pamietajmy.com.pl/ i ziemskiego Szymcia ur.29.05.2011r
|