Moje danie jest takie że życie jest chorobą śmiertelną.Mój syn ma 8 lat skończone i jest dzieckiem leżącym ,lekarze nieraz mówili mi że nie przeżyje że napewno umrze.Moje dziecko prawie nie ma mózgu,ale yje.A gdybym tak siedziała i ciągle myślała że to dziś albo jutro to jedyne wyjście dla mnie byłaby śmierc .DLA MNIE NIE DLA DZIECKA.Zagnębiłabym się na śmierc,popełniła samobójstwo.Jest czasem bardzo ciężko ale jakoś sobie radzę.Nie ja jestem od decydowania o śmierci lub życiu.Trzeba się wziąc za siebie i życ każdym dniem.Bądzmy trochę bardziej pozytywni.Kiedyś słyszałam słowa-Bóg daje człowiekowi ile człowiek może znieśc---i ja też myślałam żę wiecej nie dam rady że nie wytrzymam.Przeżyłam i cieszę się każdym dniem i każdym sukcesem Kacpra.Nie myślę codziennie jak się z nim żegnać chociaż może to nastąpic w każdej chwili.Nie chcę patrzec na jego cierpienie dlatego robię tyle żeby było mu dobrze.Pozdrawiam. Emilia Mama Kacperka i Amelki
|