dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> CHORE DZIECKO
Nie jesteś zalogowany!       

Re: 'Bez mojej zgody"...Hits: 366
buleczka  
05-02-2011 13:47
[     ]
     
Pamiętam, że bałam się poródu bo wiedziałam jak to się może skończyć. Właściwie to chciałam aby ta ciąża trwała w nieskończoność. Pamiętam jak bardzo byłam dumna i szczęśliwa na porodówce, że żyje, że płacze, że oddycha. Pamiętam, szok jaki wywołała dobitna i szczera diagnoza chirurga. Pamiętam spokój i radość jaką żyliśmy parę miesięcy, w domku jak normalni ludzie, spacery i zabawy, no inne karmienie i inna pielęgnacja, ale poza tym wszystko było jak ze zwykłym dzieckiem, wypady do lasu, na działkę, do znajomych. Mój umysł wogóle wyparł z pamięci słowa chirurga w myśl zasady, że szczęśliwa i spokojna mama to szczęśliwe, radosne, spokojne i zdrowe dziecko. Gdy zaczeło się gaworzenie zaczeły się problemy, powietrze w jelitach, gazy, bąki, twardsza kupa, wszytko to było nowością dla mojego 3 m-cznego synka, zaczoł się płacz a przy płaczu zapadał się język, i mały tracił stabilność oddechową. Przed wyjazdem do Warszawy coś jakby w środku dawało spokój i zapewnienie, że on jeszcze będzie żył, i jednocześnie coś mówiło, że on nigdy do domu nie wróci, że jeśli chcę mu coś założyć, pokazać zabawkę to muszę to zabrać ze sobą. Nie wiem skąd się brało. Niby uważałam to za panikę matki ale wyprawiłam mu 3m-ce tak jak wyprawia się roczek, z tortem itd. bo coś w duszy mówiło, że jak nie teraz to nigdy. Niby nie wierzyłam, niby żyłam wyłącznie świadomością że jadę tak na 7-10 dni, a jednak zabrałam rzeczy, wyprawiłam urodziny, nie wiem co mną wtedy kierowało, ale nie żałuję. Tam usłyszałam masakryczną wręcz diagnozę, w którą niby mój mózg wierzył i miał jej pełną świadomość a jednak skłaniał do walki i szukał sposobu na życie, na przedłużenie życia. Oczywiście wtedy było tak jakby się miało rozdwojenie osobowości. Przy dziecku człowiek zapominał o wszystkim co złe, był uśmiech, radość, zabawa, podskakiwanie na nóżkach, próby raczkowania itd. Gdy odchodziłam od dziecka gdy spało, włanczałam monitor aby usłyszeć alarm, siadałam na schodach na korytarzu i wtedy był ten czas na "rzeczywistość", tę pełną i brutalną, wtedy był czas na płacz i nerwy, tak po kątach aby nikt nie widział, aby syn nie widział, tak jak pisały dziewczyny. Walczyłam o intubację jak czubek w nadziei że się komuś wkońcu uda, oddając dziecko na blok operacyjny nie wiedziałam nawet czy wróci żywe, nikt nie mógł mi tego zagwarantować, a potem płakałam po kątach ze radości że żyje i ze złości na siebie że teraz jest napuchnięty, zakrwawiony, podrapany, obolały, nafaszerowany prochami przeciwbólowymi jak mały ćpun - dostawał więcej bo on się dusił przy płaczu, wielokrotnie cudem przeżył reanimację, dostawał więcej bo był nieintubacyjny, bo spokój dawał mu życie. Zaliczał OIOM na parę godz po nieudanych próbach intubacyjnych. Patrzyłam tam na dzieciaczki podłączone pod respirator, zaintubowane, i myślałam o nich jak o małych szczęściarzach, bo można im było włożyć tę jedną małą głupią rurkę. Tak, zazdrościłam, bo dzięki nie mój syn by żył, bo to ona uniemożliwiała leczenie i ratowanie życia. Reanimacja u nas to była kwestia farta, "wraca bo chce wrócić" tak mówili lekarze, zero szans na respirator.
Zawsze zanim staneło mu serce, zawsze wtedy był nadwyraz radosny, to trudne do opisania, ale czuło się od niego dziwną euforię, a wokół dziwny przejmujący chłód, który jakby otulał, obejmował, przytulał i jakiś spokój i bezpieczeństwo w sercu. Ja wtedy bardzo się buntowałam, ja chciałam być matką, chciałam dalej być z synek i widzieć jego radość, ja nie chciałam rozłąki, nie chciałam go stracić, chciałam by żył ze mną. Bałam się że ja jego straty nie przeżyję. Ja żądałam by wrócił, gdy sama przywracałam mu życie lub gdy robił to ktoś z personelu. Ja nie przyjmowałam innej opicji niż powrót akcji serca. Egoizm. Pewnie, że tak - to było moje marzenie a on był całym moim życiem. Adrenalina, miłość, strach dowały tyle siły że można było nie jeść, nie spać i wciąż była ta energia na miłość, na walkę. Aż przyszedł taki dzień, że część mnie była pewna, że on chce czegoś innego, chce tamtego życia, bo tam widzi coś czego ja nie dostrzegam, a część mnie chciała go zatrzymać dla siebie. Część dała mu wybór i obiecała zaakceptować decyzję ale gdy staneło serce ta druga część odruchowo przywróciła mu życie, choć obiecała że odpuści. Ja nie potrafiłam odpuścić, ja jestem zaborczą matką, wiem że nigdy bym tego nie zrobiła będąc koło niego. Gdy go ostatni raz widziałam, był ten dziwny chłód, ten dziwny spokój. I chodź wszyscy mówili że za 2 dni wyjdzie ja czułam że powinnam się pożegnać, powinnam pozostawić mu wybór. I tak zrobiłam. Choć przyznam że moje serce było pewne że on wybierze życie z mamą. Odszedł gdy mnie przy nim nie było. Dziś myślę, że tak wybrał, taki dzień abym nie mogła go powstrzymać i taki dzień aby wiedziała że mnie kocha i zawsze będzie kochać. Zmarł w Walentynki. Mnie wtedy coś wybudziło, w chwili gdy staneło jego serce, był dziwny blask, był spokój, radość, moc bezpieczeństwa i coś wtedy mówiło "spij mamuś, ja jestem bezpieczny, nic mi się nie dzieje, nie martw się o mnie" i ja przysnełam znów na chwilę. Gdy się obudziłam z budzikiem, wciąż był ten spokój, dziwny spokój, spowolnienie czasu - takie miałam wrażenie. Patrząc na rzeczy w przedpokoju coś mówiło "nie bierz tego bo to ci się juz nie przyda". Dziś wiem, jestem pewna, że to było pożegnanie, że to była rada od Tomcia.
Czasem, żałuję że mu wtedy obiecałam i pozwoliłam, choć w głębi serca wiem, że on tego potrzebował i pragnoł do własnego szczęścia.
Doskonale rozumiem Ewelinkę i to co miała na myśli, tyle że do mnie to dotarło znacznie później, może nawet za późno. 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 05-02-2011 13:56 przez buleczka

  Temat Autor Data
  'Bez mojej zgody"... EwelinaW 30-01-2011 20:50
  Re: 'Bez mojej zgody"... atusia13 30-01-2011 22:09
  Re: 'Bez mojej zgody"... EwelinaW 30-01-2011 22:19
  Re: 'Bez mojej zgody"... atusia13 30-01-2011 22:45
  Re: 'Bez mojej zgody"... EwelinaW 30-01-2011 23:33
  Re: 'Bez mojej zgody"... atusia13 31-01-2011 09:42
  Re: 'Bez mojej zgody"... wimabe 31-01-2011 11:14
  Re: 'Bez mojej zgody"... ra 31-01-2011 11:31
  Re: 'Bez mojej zgody"... kulkry58 31-01-2011 14:21
  Re: 'Bez mojej zgody"... Emilia3202 03-02-2011 19:49
  Re: 'Bez mojej zgody"... atusia13 03-02-2011 20:29
  Re: 'Bez mojej zgody"... EwelinaW 03-02-2011 21:24
  Re: 'Bez mojej zgody"... ra 04-02-2011 08:55
  Re: 'Bez mojej zgody"... Emilia3202 04-02-2011 09:17
  Re: 'Bez mojej zgody"... atusia13 04-02-2011 10:44
  Re: 'Bez mojej zgody"... EwelinaW 04-02-2011 12:24
  Re: 'Bez mojej zgody"... atusia13 04-02-2011 12:41
  Re: 'Bez mojej zgody"... EwelinaW 04-02-2011 17:41
  Re: 'Bez mojej zgody"... malgoska 04-02-2011 18:25
  Re: 'Bez mojej zgody"... Emilia3202 04-02-2011 18:46
  Re: 'Bez mojej zgody"... kulkry58 04-02-2011 21:43
*  Re: 'Bez mojej zgody"... buleczka 05-02-2011 13:47
  Re: 'Bez mojej zgody"... Emilia3202 05-02-2011 14:52
  Re: 'Bez mojej zgody"... EwelinaW 05-02-2011 15:20
  Re: 'Bez mojej zgody"... - Emilia buleczka 05-02-2011 16:20
  Re: 'Bez mojej zgody"... - Emilia Emilia3202 06-02-2011 11:01
  Re: 'Bez mojej zgody"... - Emilia buleczka 06-02-2011 13:44
  Re: 'Bez mojej zgody"... - Emilia Emilia3202 06-02-2011 15:59
  Re: 'Bez mojej zgody"... - Emilia buleczka 07-02-2011 14:53
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora