NASZE HISTORIE O STRACIE

ddu krakow

Lipcowe przesilenie

 Nie – dziecięcy pokój jest już od siedmiu lat pusty. Wypełniony za to po brzegi nieobecnością, niespełnieniem, tęsknotą. Po stracie Nastki - podwójną.  Co raz to na dwa tygodnie czekania, że w tym miesiącu może nie przypłynie krew… wypełnia się nieśmiałą nadzieją. 

Mam cudowną Córeczkę Polę. Miałam też cudownego Synka Leona, ale umarł…
 
Tak zaczyna się i kończy moja historia. I już zawsze tak będzie się zaczynać i kończyć. Przyszło mi się zmierzyć z najtrudniejszą rzeczą w życiu.
Gdy ktoś kto mi jest światełkiem, gaśnie nagle w biały dzień.  
 
Karolcia 27.10 - 27.11.2010. Dziś jest ten dzień. Dla mnie nie ma w nim ani grama radości. To dziś powinna się urodzić moja Karolinka. Dopiero dziś. 
Czy naprawdę nikt nie pamięta?
 
Kiedy 34 lata temu mój synek leżał w szpitalu, chory na zapalenie płuc, nie mogłam go odwiedzać, a nawet widywać, bo wówczas tak było. 7 tygodni w szpitalu,a ja widziałam go tylko 2 razy - raz na rękach pielęgniarki, na korytarzu, przez 2 minuty. 
Czerwcowe Lilie
 
Czerwcowe lilie kojarzyły mi się zawsze z moją ukochaną ciocią Wierą. Zarastają jej ogród łanami, gdy kołyszą się na wietrze przypominają stada pomarańczowo złocistych motyli :) Teraz czerwcowe lilie kojarzą mi się też z naszą Nastką. Zaczęła się nam w czasie, gdy rozkwitały pierwsze pąki. 

Miejsce na ziemi ...

Wiele z nas ma swoje miejsce na Ziemi, takie jedno wspaniałe, w którym czujemy się po prostu dobrze, jest ciepłe, ciche, przyjazne, przepełnione miłością i dobrocią. Moje miejsce było u dziadka na ogródku, na jabłonce, na trzeciej gałęzi (...) 

Rozchylam niebiańskie horyzonty

Mój raj też jest w górach, może nawet tych samych….W krytej gontem chacie, otoczonej potarganymi przez wiatr sosnami, na skraju zdziczałej, zapomnianej łąki, nad szumiącym potokiem; szumiącym imionami naszych bliskich. 

zuzia9miniNasze dziewięciomiesięczne szczęście.
 
Ja zawsze powtarzałam że macierzyństwo dodało mi skrzydeł to na tym skrzyżowaniu te skrzydła mi odcięto. Miejsce po tych skrzydłach boli ogromnie. Nasze życie zmieniło się strasznie już nigdy nie będzie takie jak przed wypadkiem, część każdego z nas odeszło razem z Zuzią. 

Kochany Marcinku-Pyzatku!

Kiedy „pojawiłeś się” w szpitalu pediatrycznym I.C.Z.M.P. w Łodzi po długich miesiącach naszego oczekiwania, byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na Świecie (najbliżsi członkowie rodziny oczywiście też). Choć baliśmy się o Ciebie od początku do końca… to radość i wielka mobilizacja do walki o Twoje zdrowie i życie na Ziemi przesłaniały nam wszystko. 

Mój Kristianek urodził się 8.12.2000 roku, a zmarł a zmarł 13.03.2001 roku.

W marcu 2008 roku będzie 7 rocznica śmierci mojego synka, ale jest ciężko tak, jakby to było wczoraj. Ludzie ciągle powtarzają, że czas goi rany, ale to nie prawda, gdy straci się własne dziecko. Gdy zaszłam w ciążę byłam już mamą 10-cio letniej Angeliki i 5-cio letniej Klaudii.  

Bogu i Jacusiowi w podziękowaniu za Wojtusia.

Ogólnie czuję się dobrze, mdłości już minęły, apetyt dopisuje, tylko czasami wracają smutne myśli. Boję się, że coś będzie z Tobą nie tak, że zostawisz mnie tak, jak przedtem moje dzieci.  Ale przecież „takie rzeczy” nie zdarzają się dwa razy. Wierzę, że Jacuś (Twój brat) czuwa nad nami. Bardzo Go kocham i On mnie też, skoro razem ze mną wymodlił Ciebie.

Jak odeszło moje dziecko

Chciałabym cofnąć czas do środy piątego września. No może nie tylko cofnąć, ale i zmienić bieg świata. Piątego września miałam plany na cały dzień. O 14.00 umówioną wizytę u ginekologa, później obiadek u teściów (placek po góralsku). 

Aniołek Szymon Tadeusz.  ur. 14.02.2006  zm. 14.02.2006r.  (urodzony w 30 tygodniu ciąży).

 Sierpień, dwa tygodnie po naszej rocznicy ślubu (pierwszej rocznicy). Obudziłam się przed szóstą i wiedziałam, że już nie usnę. Wstałam, poszłam do łazienki i zrobiłam test ciążowy. 

Do dnia dzisiejszego nie możemy pogodzić się z tym co się stało.

Minął już rok, a ból wciąż taki mocny. Tęsknota i ból - to nasi towarzysze do końca naszych dni.... Jej krótkie życie... Natalka urodziła się 03 lutego 2003 roku. 

Wszystko w moim życiu do czasu ślubu przebiegało wręcz baśniowo.

Miłość, tak mocna i dobra, przyszła wcześnie, rozwijające studia, perspektywa pracy, mieszkanie, które spadło z nieba, bajeczny ślub i podróż do Grecji.  Pamiętam, że płakałam w ramionach męża, mówiąc, że musi wydarzyć się coś strasznego, że ludziom się nie układa tak dobrze w życiu, że to wszystko jest nierzeczywiste. 

Martynka. ur. 07.07.2006 - zm. 07.09.2006. Nasza córeczka urodziła się 07.07.06.o 23.45.

Poród był naturalny i o czasie dostała 10pkt. Byliśmy tacy szczęśliwi, że wszystko poszło dobrze. Martynka jest naszym drugim dzieckiem ,mamy 6 letnią córkę Klaudię. Właśnie ona wymyśliła imię dla  siostry.