24 marca tego roku urodziłam martwe dziecko. Mój synek zmarł nagle w 31 tyg. ciąży.

Badania - sekcja wykazały że miał dwunaczyniową pępowinę, poza tym nie było wad. Wcześniej, na badaniu usg było wszystko dobrze.  Przeżyłam szok, bo to nie miało być tak. Dzieciątko było zaplanowane (mimo że mam 39 lat) i bardzo oczekiwane. 

24 marca tego roku urodziłam martwe dziecko. Mój synek zmarł nagle w 31 tyg. ciąży. Badania - sekcja wykazały że miał dwunaczyniową pępowinę, poza tym nie było wad. Wcześniej, na badaniu usg było wszystko dobrze. 

Przeżyłam szok, bo to nie miało być tak. Dzieciątko było zaplanowane (mimo że mam 39 lat) i bardzo oczekiwane. Od początku wiedziałam - przeczucie , ze to będzie synek i dołączy do swoich starszych braci (12 lat i 7 lat). W 4 miesiącu ciąży przyśniło mi się, że nadamy Mu imię Franciszek, i tak tez nazywaliśmy Go - mówiąc do brzucha, w rozmowach o Nim, w planach na nasze wspólne życie.  

Stało się inaczej. Na czas porodu i pogrzebu dziecka zachowałam spokój. Utuliłam Synka wkrótce po urodzeniu, jasno wyraziłam swoje życzenie do lekarza, ubierałam Synka i ułożyłam go do trumny. Przez dwa tygodnie jakoś żyłam, po czym pękłam, załamałam się strasznie. Czułam przygniatający mnie ciężar poczucia winy za to, że moje dziecko umarło, że i po śmierci jeszcze musiało ponieść ofiarę - procedura badań. 

Chciałam umrzeć, myślałam, że nie zasługuję na to, by żyć, nie mogłam jeść - bo to też oznaczało życie, a ja tak chciałam odejść do Synka. Żyłam jak w transie, nawet nie miałam sił chodzić, to było snucie się, i ciągły płacz. W takim stanie trafiłam do szpitala psychiatrycznego, zresztą po nakłonieniu mnie przez zaprzyjaźnioną psychiatrę, bo najpierw czułam silny opór. Nie wiem co byłoby ze mną , gdybym nie podjęła tego leczenia, myślę ze bardzo źle. Jestem pod opieką lekarza, biorę leki przeciw depresyjne, zwolniłam - jeżeli chodzi o pracę. 

Pomogły mi bardzo słowa, rady mojej zaprzyjaźnionej doktor - pamiętaj nic nie musisz, pamiętaj że jesteś osobą która potrzebuje odpoczynku, zadbaj o siebie by potem wrócić do tych którzy nadal są i ciebie potrzebują, unikaj tych którzy są zbyt ciekawscy i spijają z ciebie energię, nikomu nie musisz nic tłumaczyć. Zawsze uważałam się za osobę silną psychicznie, sama zajmuję się zawodowo pomaganiem innym - ale śmierć dziecka przybiła mnie i okazało się że sama potrzebuję pomocy. (...)

KATARZYNA