Ja na poczatku tez czulam zal,zlosc a nawet wscieklosc na boga ze zabral mojego synka, ale z biegiem czasu zaczelam sie go bac, bac sie niewierzyc aby mnie znowu czyms nie zaskoczyl i czegos tak brutalnie nie odebral wiec z nichecia wierzylam ...pojakims czasie zrozumialam bog zabral mojego synka aby sie nie meczyl,aby byl szczesliwy,radosny i nie znal bolu...nie powiem ze to wyjscie mi sie podoba, bo mozna by powiedziec ze bog mogl zapobiec wadzie serca mojego synka...ale moja chwiejna wiara sie odradza...wieza ..bo wieze ze synus na mnie czeka...bo jak bym nie wiezyla w Boga to nie bylo by sensu wierzyc w Anioly...zalu juz nie mam ale pytanie pozostalo i kiedys go zapytam.... Mama Victori(8) Oliverka(*)i Melani(2 i 7mc.) http://www.republikadzieci.org/swiatelka/oliverek.htm oliverdavidpiontek.pamietajmy.com.pl