Paweł wyszedł z kolega do sklepu, mieszkali na tym samym podwórku przez wiele lat, potem troszkę się oddalili po naszej przeprowadzce, ale dalej byli w tej samej klasie, III gimnazjum. Napisał mi sms czy może jechać z nim do sklepu. Przecież gdybym wiedziała.....w życiu bym nie pozwoliła. Kolega wszystko widział był przy Pawełku wiem co przeżył, ale nie moge wybic sobie z głowy wielu rzeczy, dlaczego do nas nie zadzwonił z miejsca wypadku? czekałam 3 godziny na synka, dzwoniłam do wszystkich czułam że coś jest nie tak. Mama kolegi Pawła zadzwoniłą do mnie żebym się nie denerwowała bo oni już wracają do domu, tamten dzwonił, nie chciał jej denerwować. a potem zadzwonił do mojego drugiego syna. Dlaczego tam pojechali? Dlaczego przesiadali się na tym przystanku? Paweł nigdy tamtędy nie jeździł... tysiące pytań dlaczego, nie mogę się przemóc i porozmawiać z tym kolegą, jego matki unikam jak mogę chociaż ona przecież nic mi nie zrobiła....mam żal, do siebie, do kolegi Pawła, sama nie wiem do kogo, tak to strasznie boli. A teraz wszystko wraca każda minuta tego dnia, za 2 dni wszystko wróci ze stokrotna siłą, boję się, chyba bardziej rocznicy niż świąt, dlatego że coraz bardziej zdaje sobie sprawę że TO sie stało, i muszę z tym żyć Dobrze że jesteście bez Was wszystkich... nie wiem... okropne jest to że w pewnym momencie człowiek zdaje sobie sprawę że nie jest sam, że nasze uczucia są naprawdę identyczne i chociaż nie jest to żadną pociechą (bo nie może być) jednak jest łatwiej o tyle że można się wygadać wypłakać wyżalić a Wy zrozumiecie
|