Pierwszego synka straciłam przez niewydolność cieśniowo-szyjkową. W 16 tc założono mi szew ale już miałam wpuklony pęcherz płodowy. W 22 tc odeszły mi wody, szew zdjęto i urodziłam synka (poroniłam). W drugiej ciąży miałam szew założony już w 13 tc. Nic się nie działo, ale nie chciałam ryzykować. I rzeczywiście w 16 tc historia się powtórzyła, bo szyjka trzymała się tylko na szwie. Stracha miałam ogromnego. Ale szew wytrzymał. Później już szyjka się uspokoiła i wydłużyła. W 36 tc szew mi zdjęto i przez tydzień nic się nie działo. A dzidziuś ważył ponad 4 kg, a szyjka trzymała. W 37 + 2 dni miałam CC, bo była Wielkanoc i dr i nie chciała zostawiać mnie w szpitalu z lekarzami dyżurnymi. Moja rada: szukaj lekarza, który założy Ci szew. Nie pessar, bo ten może się zsunąć, lekarze wolą, bo za pessar płaci pacjentka i zakłada się go na zwykłej wizycie. A szew pod narkozą w szpitalu. Ale jest skuteczniejszy. ______________________________________________________________________________________ Mama Jasia (ur. i zm. 14.10.2011 r. w 22 tyg.),adoptowanej Natalki(12 lat)i Maciusia ur.w 37 tc. 28.03.2013 r. (55 cm i 4025 g) prawie 5 lat.
|