u mnie było tak...W 21 tyg ciąży byłam na
wizycie u mojego gin,wszystko jak zawsze idealnie,wyniki,wody płodowe w normie,wymiary
dziecka prawidłowe.W 25 tyg zaczęłam słabiej czuć ruchy dziecka,więc poinformowałam o tym
mojego lekarz ,ten kazał mi się spakować i przyjechać do szpitala na obserwacje,tak też
zrobilam.W szpitalu robili mi ktg,które było bardzo dobre,ale na usg stwierdzili,że dziecko
jest mniejsze co do wieku ciązowego ( różnica 2 tyg)i mało jest wód płodowych,potem wyniki i
pokazało się białko w moczu,dodam,że wyglądałam jak balon ,przytyłam 25 kg.Dalej byłam w
szitalu i ciągle się ich pytałam czy to jest normalne,że tak wyglądam,te obrzęki i
wogóle,mówili że widocznie taka moja fizjologia!!!!!!!!!Kolejne usg oczywiście dalej w
szpiatlu,stwierdzają,że to hypotrofia dziecka,no i te wody coraz ich mniej,dalej jest obecne
białko w moczu.A oni.....WYPISUJĄ MNIE ZE SZPITALA ,dostalam od nich skierowanie na dopplera
na 20 lipca .Nie miałam najmniejszego zamiaru czekać miesiąc na tak ważne badanie,poszlam
więc prywatnie.Okazało się,że prawie nie ma przepływów i bezwodzie,za 2 dni przepływy były
ZWROTNE,dostałam od tego lekarza (najlepszy fachowiec w mieście)skierowanie do kliniki w
Bytomiu,tam sktwierdzili stan przedrzycawkowy,chcieli jak najdłużej podtrzymać mi jeszcze
ciąże,myśleli o dopuszczeniu wód płodowych,niestety mój organizm już by tego nie wytrzymał
za wysokie ciśnienie którego nie umieli zbić( 200/210) i z samego rana na następny dzień
wykonano mi cc,był to 29 tyg ciąży.Urodziłam zdrowego synka bez żadnych wad,ważył 1000 g i
mierzył 35 cm,dostał 7 pkt w skali Apgar.Został przewieziony do CZDiM w
Katowicach-Ligocie,przez 2 tyg wszystko było wręcz idealnie,przyjmował już mój pokarm,miał
tylko przybierać na wadze.Na początku 3 tyg jego życia zaczął puchnąc,lekarze mowią,że wdała
się bakteria-posocznica-,i potem już było coraz gorzej,zamartwica jelit ,przestał się
moczyć,dawali mu antybiotyki na rozruszenie nerek bo przestały mu pracować ale nic z tego.w
Ostatni dzień trzeciego tygodnia przyjechaliśmy jak co dzień do naszego skarba i odrazu do
lekarza,co nowego...może się coś polepszyło,zawsze jechaliśmy z taką nadzieją,na lepsze
informacje,niestety lekarz poprosił nas do pokoju i zaczął..."JEŻELI DZIECKO PRZEŻYJE
DOBE TO BĘDZIE CUD,JEŻELI JEDNAK PRZEŻYJE TO BĘDZIE ROŚLINKA,W WYNIKU BRAKU PRACY NEREK
WSZYSTKIE NARZĄDY ŁĄCZNIE Z MÓZGIEM PRZESTAŁY FUNKCJONOWAĆ...mówił dalej..."PIERWSZY
RAZ W SWOJEJ KARIERZE WIDZE WCZEŚNIAKA Z ORGANIZMEM DONOSZONEGO DZIECKA.WCZESNIAKOWI JAK
SIĘ DAJE ANTYBIOTYK TO ON NA NIEGO REAGUJE,BO NIE MA SIŁY SIĘ BRONIĆ ,A WASZ SYN BRONIŁ SIĘ
PRZED CHOROBĄ I PRZED LEKAMI,PRZYKRO MI" Kogo mam winić??szpital w którym leżałam u
siebie w mieście?przecież nie zrobili nic,a objawy takie jak obrzęki,białko w
moczu,hypotrofia dziecka,bezwodzie,wysokie ciśnienie ZIGNOROWALI!!NIGDY IM TEGO NIE
WYBACZE,N.I.G.D.Y.!!!!Sekcja zwłok Remisia nie wykazala żadnych wad ukrytych.Sama sobie
uratowałam dziecko idąc prywatnie na dopplera,mój Remig zmarł po 3 tyg walki 21 lipca tego
roku.KOCHAM CIE ANIOŁU I WYBACZ MI!
http://tobie-remiczku.blog.pl/ Kochamy Cię Skarbie....
|