Kochana Aniu! Przeczytałam, jako pierwszą publikację na tej stronie, twój pamiętnik. Czytałam go i miałam wrażenie, że to moje słowa... Jeśli ktoś nie wie, co się czuje po stracie dziecka, powinien go przeczytać...Najbardziej wzruszyło mnie to, że jesteśmy urodzone tego samego dnia - 22.08. Jakby, sama nie wiem jak to opisać... Ja też straciłam córeczkę w 24 tygodniu ciąży - urodziła się zdrowa, ale co z tego, za wcześnie by mieć szansę na dalsze życie. Czasem zadaję sobie pytanie - moze mogłam coś zrobić? Tylko co? Przecież byłam tydzień wcześniej u mojego pana doktora i wszystko było dobrze. To nie są wyrzuty sumienia, raczej chyba pozostaje to jako pytanie bez odpowiedzi. I Ty Anulka nie możesz się obarczać taką odpowiedzialnością - patrzę na to nie tylko jako matka, która straciła swoją kruszynką, ale także jako ktoś, kto pracuje z chorymi dziećmi. Myślę jednak, że tam Twojemu Aniołkowi jest lepiej i widzi, że jesteś najwspanialszą mamą na świecie. I nie wiń się za coś, na co nie miałaś żadnego wpływu. Mój mąż zawsze mi powtarza - tak musiało być. Nie tak dawno straciłam kolejną ciążę - 3 tygodniową, byłam zagrypiona, brałam wiele leków i też pytałam się siebie: a może to to? Ale jaki my mamy na to wpływ? Żadnego! Jesteśmy najlepszymi mamami na świecie, robimy wszystko, by nasze kruszynki żyły, a jednak dzieje się inaczej. Ale to nie jest nasza wina! Tu niestety ktoś lub coś decyduje inaczej. I tak musimy mysleć! Pozdrawiam wszystkie mamy!!! kozenka
|