Czytałam tę opowieść jakiś czas temu, kiedy jeszcze nie miałam odwagi zalogować się na forum. Wszyscy, z którymi rozmawiam o tym co czuję, którzy widzą jak płaczę, mówią mi to samo: "nie płacz, bo Kubusiowi jest przez to ciężko". Mówią mi to rodzice innych dzieci, które tak jak Kuba walczyły z nowotworem i nie wygrały, mówią mi to panie pielęgniarki ze szpitala i panie doktor, mówią tak księża, którzy byli z nami i Synkiem w trudnych chwilach, mówi tak mój mąż, chociaż on też często ociera oczy... Kuba był bardzo emocjonalny. Dlatego, kiedy życie mnie przytłaczało, byłam silna. Dla niego nie płakałam, dla niego i jego siostry byłam gotowa zrobić wszystko, pokonać wszelkie trudności. Ale miałam moje dzieci i nic innego się nie liczyło. Byłam twarda. A teraz łzy mam pod powiekami cały dzień, a kula w gardle czasami aż dusi... Bardzo chcę dla niego nie płakać, tak jak mnie prosił kilka dni przed tym, zanim odszedł. Tak bardzo się staram... ale czasem mi po prostu nie wychodzi. Przepraszam Cię Synku za to, że moje łzy są Ci ciężarem. Przepraszam... Będę się jeszcze bardziej starała... Dla Ciebie... Tęsknię... http://jakubfijalkowski.pamietajmy.com.pl m.fijalkowska
|