Witajcie, jestem tu nowa i całkiem przypadkiem znalazłam to forum. 03.02.2005 straciłam moją jedyną, najukochańszą Siostrzyczkę. Miała 13 lat. Jeden moment, jedna chwila i już Jej nie było. Nie wybaczę sobie tego do końca życia - nigdy, przenigdy. Tak bardzo chciałabym by była dziś ze mną. W grudniu skończyłaby 16 lat... Tak bardzo mi Jej brakuje i tak strasznie za Nią tęsknię. Zostałyśmy z Mamą całkiem same. Nie umiem z Mamą o tym rozmawiać, nie umiem przy Niej płakać. Na początku - zaraz po śmierci Klaudii umiałam, ale teraz już nie. Tak bardzo żałuje i jestem zła na siebie, że nigdy nie umiałam powiedzieć "kocham", przede wszystkim Mamie, Klaudii mówiłam, ale rzadko - za rzadko. Teraz powtarzam Jej to niemal co dzień, kiedy jestem na cmentarzu, tylko, że teraz jest już za późno. Wiem, że Ona jest blisko, dawała mi już sygnały. Staram się żyć normalnie - w sumie tylko dla Mamy, bo wiem, że Ona żyje teraz tylko dla mnie. Tylko co z tego jak i moja Mama jest zazwyczaj daleko. Czasem nie mam już siły być sama w czterech ścianach. A pytanie które nie da mi nigdy spokoju to "dlaczego?". Dlaczego to musiała być Ona? Co Ona takiego zrobiła? Dlaczego to nie byłam ja? Przecież ten Dzieciaczek (chociaż Klaudia za tego Dzieciaczka by się wkurzyła) nic nie zrobił. Ona jest taka kochana... Taka śliczna. Mogę tylko patrzeć na Jej zdjęcia i płakać. Dziewczyny wiem jak Wam ciężko, ale musimy być silne dla naszych rodziców. Bo teraz mamy tylko ich a oni nas. Zawsze się "pocieszam" tym, że inni mają gorzej, że nie mają nikogo. Ja mam Mamę, którą bardzo kocham, ale nie umiem Jej tego powiedzieć :( Pozdrawiam Was dziewczyny cieplutko
|