Oczywiście, Zgrywusko, masz rację, że pięciolatek nie rozumie jeszcze wymyślnej argumentacji i że dzieciaki powinny mieć normalne, wesołe dzieciństwo. Panie w przedszkolu oczywiście nie chciały źle i argumentowały, że właśnie dzieci mają tak mało okazji, żeby się wyszaleć... Tylko zrozum moje zdziwienie i przerażenie, kiedy nagle Jerzyk ni z tego ni z owego zażądał zrobienia mu kostiumu kościotrupa, bo "Zuzia będzie wampirkiem, a Kuba diabełkiem". Halo, czy nie mówimy przypadkiem o przebieranie się za ludzkie szczątki i złe duchy? I to w czasach, kiedy dzieci tak bardo "chroni sie" od trudnych tematów, wizyt w szpitalu i na pogrzebach. Same doświadczyłyśmy, ze śmierć jest tematem tabu, a z drugiej strony dzieciaki od najmłodszych lat próbuje się zafascynowac światem duchów, magii, okultyzmu. Może to przesada, ale chyba istnieje pewne niebezpieczeństwo, które układa mi się w głowie w ciąg: "dziś bal Halloweenowy w przedszkolu, jutro książki o wampirach i lalki-potworki, pojutrze amulety, wróżki i horoskopy".
Oczywiście, że tak jak piszecie, niewiele można z tym zrobić na skalę globalna, ale przecież moje dziecko musi przynajmniej od małego widzieć, co się nie podoba rodzicom, a przede wszystkim dostrzegać jakąś alternatywę. Dlatego jest dokładnie tak, jak piszecie: wiele zależy od nas. Tylko że o wpływie rówieśników, to ja na razie niewiele wiem, więc pewnie Gosspel czy inni rodzice nastolatków mogliby nas w tej kwestii uświadomić.
Pozdrawiam Was wszystkie najserdeczniej! kasia, mama Hanulki i ziemskich urwisów
|