W pierwszej dobie życia omało nie straciłam córeczki. Potem długie miesiące w szpitalu, usunięta trzustka. Obecnie nie opuszcza mnie strach, że małe niedopatrzenie lub zwykły przypadek może spowodować najgorsze (operacja dała Ali możliwość życia bez ciągłego wlewu glukozy, ale dalej ma hiperinsulinizm a co za tym idzie hipoglikemię). Pierwszą ciążę poroniłam, ta rozwijała się prawidłowo, a dziecko urodziło się bardzo chore. Chciałabym mieć jeszcze dzieci, ale chyba się nie zdecydujemy. To wada genetyczna dziedziczona recesywnie od obojga rodziców. Nikt nie da gwarancji, że to się nie powtórzy.
|