Witajcie dziewczyny! Ja jestem po
dwoch stratach i jednym szczesliwym rozwiazaniu. Dopiero teraz, gdy czytam ze gestoza to
klopot z krzepliwoscia krwi. Teraz wszystko mi sie rozjasnia: pierwsza corcie urodzilam
martwo w 4 miesiacu ciazy, zasnela we mnie, po badaniach dziecka i lozyska wyszlo ze byly
klopoty wlasnie z nim. Drugie malenstwo odeszlo bardzo wczesnie, niezdarzylam nawet isc do
lekarza, stwierdzono ze zle sie zagniezdzilo (czyli tez cos takiego jak lozysko). Przy
trzeciej ciazy tez nie obylo sie bez klopotow. Jak czytalam twoja historie Janoula,
momentami widzialam w niej siebie, takie same objawy i tez takie nagle! Mnie gestoza dopadla
pozniej, w 30/31 tygodniu. Widze ze mialam szczescie bo trafilam na madrych lekarzy i zaraz
zrobili mi cesarke i moj syn zyje, jest zdrowy, Przykro mi ze Wy wszystkie mialyscie miej
szczescia. I choc nic nie zmniejszy waszego bolu, mam nadzieje ze juz wkrotce przytulicie
swoje dziecko do piersi. A nasze Aniolki beda wesolo biegac po bialych chmurkach i beda
pilnowac nas i swoje rodzenstwo. Trzymajcie sie jakos! (*) (*) (*) Kasia, mama dwoch niebianskich iskierek, ktore zgasly i jednego ziemskiego lobuziaka Kacperusia. Kocham Wasza cala trojke!
|