Tak bardzo mi przykro jak czytam historie obu z Pan! Strata dziecka to najgorsze, co moze nas, mamy spotac. Z perspektywy czasy, niewielkiego wprawdzie, bo moj synek odszedl 1,5 roku temu,moge tylko powiedziec, ze bol nigdy nie mija. Nie da sie zapomniec, przestac tesknic I kochac. Ale tylko czas pomaga nauczyc sie zyc z ta ogromna dziura w sercu. Jak umarl moj syn to czulam jakby ktos wyrwal mi kawalek serc! Bolalo tak, ze nie moglam oddychac. U nas nic nie wsazywalo, ze cos jest nie tak. Ciaza przebiegala idealnie. Strata byla dla nas naglym I niespodziewanym wstrzasem.
Tylko czas pomaga. Uczymy sie z tym zyc. Bo tesknic I kochac naszych synkow bedziemy zawsze.
Mi rowniez pomaga mysl, ze Franus jest ze mna. Ze nasze drogi sie rozeszly tylko na chwile. A teraz mamy aniola ktory nad nami czuwa.
Rok po smierci syna urodzilam coreczke. Druga ciaza byla dla nas ogromnym zaskoczeniem. Do tej pory zartujemy z mezem ze to Franus maczal w tym palce.
Dacie rade! Musicie byc silne dla Waszych dzieci! Wasi synowie nie chcieliby zeby ich mesmy sie zalamaly!! Mama Franusia *20.01.2016r. I Hani 26.01.2017r.
|