Droga Pani Bożeno,
Bardzo poruszyła mnie Pani historia. Pani Syn odszedł z tego świata w wieku 28 lat, mając tyle lat ile ja obecnie. Kilka msc temu, w maju, ja również uczestniczyłam w wypadku samochodowym. Samochód zjechał z drogi wymijając o włos trzy drzewa, dachował. Byłam wówczas w ciąży, kończyłam 3 msc. Przeżyliśmy wszyscy - mój mąż, Synek w brzuszku i ja. To był cud. Czułam, że ktoś nad nami czuwał. Paradoksalnie wypadek i pobyt w szpitalu pod ścisłym nadzorem pomógł w szybkim stwierdzeniu schorzenia jakie miał Michaś - mój Synek. Trzeba było szybko zacząć działać. Rozpoczęłam dwumiesięczną walkę w szpitalach, którą niestety przegrałam. W skutek jednej z wielu operacji, wdała się w mój organizm infekcja. Mój Synek przyszedł na świat przedwcześnie. Żył zaledwie dwie godziny. O dziecko walczyliśmy z mężem kilka lat. Pokochaliśmy Go tak mocno jak może pokochać człowiek drugiego człowieka. Teraz serce mi pękło na pół, krwawi, przysparzając niewiarygodnego bólu.
Nawet nie potrafię opisać żalu i smutku, że doświadczyła i doświadcza Pani takiej tragedii. Bardzo mnie ona poruszyła. Piszę do Pani płacząc. Te kilka podobieństw, które łączą mnie z Pani Synem, sprawiły, że bardzo to przeżywam. Myślę o Pani od wczoraj, kiedy przeczytałam Pani post.
Ja na tym forum odnajduję bardzo duże wsparcie. Jest tu mnóstwo mądrych Mam, które przeżywają to samo co my. Nasze historie są inne, ale emocje, jakich doświadczamy - bardzo podobne. To co piszą inne Mamy uświadamia mnie o tym, że to co przeżywam jest naturalne, dają mi nadzieję na lepszą przyszłość. Mam nadzieję, że odnajdzie Pani tu tak samo duże wsparcie jak ja odnajduję.
Pani Bożenko, życzę Pani mnóstwo siły. Ja walczę codziennie dla mojego męża i Synka w niebie. Mam nadzieję, że ma Pani bliskich wokół siebie, którzy wspierają ciepłym słowem. Proszę, niech Pani walczy również dla swojego Syna. Wierzę, że jest przy Pani, spogląda i na pewno chciałby widzieć, że Jego Mama walczy. Często myślałam co by było gdybym ja zginęła w maju. Serce pęka. Przez tą rozpacz, jaką przeżywam po odejściu Synka potrafiłam powiedzieć, że żałuję, że wówczas nie zginęłam. Żałuję tych słów. Raniłam nimi bliskich. Na pewno serce mi by krwawiło jakbym spoglądała na moją cierpiąca rodzinę. Pani Bożenko, przepraszam za to co piszę. Spisuję wszystkie moje myśli. Jestem roztrzęsiona i mam mętlik w głowie. Proszę, niech będzie Pani silna dla Syna.
Ściskam Panią z całego serca. Dużo siły, Pani Bożenko.
PM
|