Witaj, tez postanawiam wyrazić swoje zdanie - temat jest bardzo trudny..czułam się gorsza od innych, tych ziemskich rodziców..niejednokrotnie zdarzało mi się po mojej osobistej tragedii usłyszeć, że moja strata nie może równać się ze stratą np. tygodniowego maluszka..czułam się niezrozumiana przez otoczenie..totalnie..ciągle próbowana dodać mi otuchy poprzez minimalizowanie mojej straty..miałam nawet osobisty kontakt z kobietami, ktore straciły dzieci w 6 i 9 tyg ciąży..te z kolei wykazywały się ogromnym zrozumieniem często powtarzając - że jestem w dużo gorszej sytuacji bo dziecko straciłam w 41 tyg..aż trafiłam do psychologa, który wielokrotnie podkreślał, że strata dziecka jest dla matki niewyobrażalną tragedią bez wzgledu na to na jakim etapie ciąży sie to wydarzy..że nie można umniejszać mojej straty i tak na prawdę równam się z matką, która straciła np. dorosłego juz syna..tylko okolicznosci i ból każdej z nas - jako matek jest inny..każda z nas tęskni za czymś innym - my za wyobrażeniem dziecka w przyszlości a one za przeszłością..podsunął mi również książkę - Aniołkowe Mamy.. Temat jest bardzo trudny... Ewelina; mama Aniołka Jasia urodzonego martwo w 41 tygodniu ciąży (*+25.12.2011)oraz ziemskich bliźniaków: Misia i Wojtusia (*13.02.2013) "Nic tak nie boli jak śmierć spełnionego marzenia"