Kochane nie wiem czy bylo to juz poruszane, ale od jakiegos czasu chodzi mi to po glowie. W piatek spotkalam kolezanke z podstawowki, ktora oczywiscie pytala co u mnie, opowiedzialam jej moja historie w skrocie, zlozyla kondolencje, opowiedziala o swojej siostrze ledwo odratowanej, z przenoszona ciaza, i ogolnie od dawna nasuwa sie pytanie...
czasami mysle sobie, stracilam dziecko w 38 tygodniu ciazy, tuz przed porodem, byl - ale tak jakby go nie bylo, nie zaznalam opieki nad nim w domu, i codziennych czynnosci, dlatego pytam sie, czy Ja, ktora stracilam dziecko jeszcze w brzuszku moge sie rownac z mama ktora miala je w domu przez tydzien, miesiac, rok? wiem,ze milosci nie da sie zmierzyc, nie da sie zakladac ze mam lepiej lub gorzej a jednak mam gdzies takie pytanie i nie znam na nie odpowiedzi, czy ze mna mogą rownac sie mamy ktore poronily np. w 16 czy 8 tygodniu? nie chce was drogie urazic, kazda sytuacja jest inna, kazda z nas traktuje swojego Aniolka jako malego Bożka, wszystkie tracimy rozum po tym co sie stalo, nie potrafimy ogarnac sytuacji, pytamy wciaz dlaczego, ale tak jak pisalam, nasuwa mi sie czasem ta mysl... ze nie moge sie rownac z Matkami Ziemskich Dzieci, ktore odeszly z roznych powodow, ze mna zas nie moga sie rownac Mamy dzieci straconych na poczatku ciazy
czy to ma sens? czy nie za bardzo filozofuje i zaglebiam sie w takim mysleniu?
jeszcze raz podkreslam to moje subiektywne odczucie, ktore nie towarzyszy mi caly czas, tylko czasami pomysle o takiej hierarchii
Szymon ur/zm 20.03.2012 - 38 tc www.zawszepamietam.blog.pl
|