Uważam temat za całkowicie poważny.Na pewno każda z nas czytając historie tu opisane porównywała swoje uczucia z uczuciami innych mam, które straciły dzieci, albo spotkała się z podobna sytuacją w realu. I co wtedy myślimy? W przypadku straty starszych lub dorosłych dzieci ja myslę tak:"dobrze, ze mnie to nie spotkało, bo nie wyobrażam sobie tej rozpaczy, tego żalu, tego zawalonego życia". I zaraz potem przychodzi następna myśl: "Przecież mnie to spotkało!". I nie wiem w końcu, czy mój horror był większy, czy mniejszy od innego...jednak na dnie duszy błąka się przypuszczenie, że jednak strata malutkiego dziecka albo takiego, które się jeszcze nie urodziło, jest łatwiejsza do przeżycia, można sie po niej prawie całkowicie pozbierać, nie niesie ze sobą takiego ogromu nieszczęścia, jak śmierć dziecka dużego. Nie wiem tego na pewno, tylko osoba, która doświadczyła jednego i drugiego może to porównywać.
|