Kochane dziekuje, troszke mnie upewnilyscie ze nie jestem odludkiem ktory ma dziwne mysli, bo w naszych przypadkach wszystkie mysli sa normalne a nie dziwne Etapy zaloby sa rozne, byc moze za jakis czas bede miala inne zdanie, teraz jestem na etapie koszmarow nocnych, reguralnie codziennie budze sie w nocy z płaczem i krzykiem , mam mokre oczy i mowie do meza ze ktos chodzi, widze kogos za oknem lub ze Nasze Dziecko placze, to sa emocje ktore odreagowuje w nocy wracajac do tematu wszystko zalezy od naszej kruchosci delikatnosci itp. przypominam sobie historie ktore opowiadala moja lekarka, jej dawna pacjentka miala problemy genetyczne, jednak tak bardzo chciala dzieci, ze za wszelka cene starala sie byc matka, byla ziemska Mama 2 dzieci i do tego 4 aniolkow - jednego z polowy ciazy, dwoch z okresu porodowego i jednego zmarlego tuz po. Mysle sobie strata 4 dzieci - nie do ogarniecia, a jednak.... no wlasnie kobieta zyje, nie targnela sie na swoje zycie, napewno jest wrakiem ale i szczesliwa spelniona matka tej 2. Niestety wszystko jest do przezycia.. wszystko i nic.. bo czasem slowa "ja bym tego nie przezyla" tycza sie np. zranionego serca, ile samobojstw jest po zerwaniu w zwiazkach? wszystkie kochamy nasze dzieci, poronione, nienarodzone, urodzone, male, dorosle, jednak byc moze zaloba zalezy tez od momentu naszego zycia? w ktorym punkcie jestesmy? czy mamy 16 lat? czy 30? czy 50? swiadomosc zycia na kazdym etapie jest inna... emocje takie same ufff mam nadzieje ze troszke wyrzucilam co lezalo mi na sercu, nigdy nie ma odpowiedniego momentu jednak do takiego tematu zainspirowala mnie historia braciszka mojejp rzyjaciolki, zmarl w 1984 roku majac dwa latka, byl chory, jego mama ze wzgledow finansowych tylko ona wyjechala z nim za granice na operacje serca - taty nie bylo stac Okruszek mial 2 latka, zegnal sie z wszystkimi babciami, tata i mowil ze bedzie mial nowe cyk cyk,jako najmlodszy z 10 dzieci operowanych nie przezyl operacji, jego Mama wracala sama z tej wyprawy.. opowiadala ze wtedy zycie dla niej sie skonczylo... teraz po 30 latach wspomina np w dzien dziecka ze zloscia ze nie ma czasu byc w domu, bo ja jeszcze swojego synusia ktoremu musi zapalic swieczke myslalam o tym znajac historie czy ja bym tak przezyla? nie wiem, pewnie tak, ale nie ujmujac mojej tragedii ktora dla mnie jest najwieksza kleska, tragedia mamy przyjaciolki jest inna... niewspolmiernie "gorsza"??? i tu nasuwa sie milion pytan... czy rzeczywiscie inna?? czy rzeczywiscie tak czuje? bo czuje tak dzisiaj, a wczoraj moglam czuc inaczej
Szymon ur/zm 20.03.2012 - 38 tc www.zawszepamietam.blog.pl
|