Wiesz Hanno wszystko co piszesz jest bardzo trafne. Mowi sie, ze psycholog nie potrafi wyleczyc z problemu jesli sam wczesniej osobiscie nie mial z tym problemem stycznosci. Mozna przeczytac tysiace ksiazek, i byc bardzo madrym czlowiekiem, ale ta wiedza bez doswiadczenia moze byc niczym. Wiesz, od kiedy tutaj zagladam i czytam bardzo wiele histori innych Aniolkowych rodzicow, to bardzo czesto mysle sobie nie zazdroszczac absolutnie innym, mysle o tym, ze bardzo czesto, a prawie zawsze rodzice maja siebie na wzajem. Moga byc dla siebie wsparciem. Nawet jesli nie rozmawiaja o tragedi maja siebie. Przytulaja sie, sa ze soba. A mnie bieze wielki smutek ze ja nawet tego nie mam. Uwiez mi, ze w tym wszystkim jestem calkiem sama. Nikt naprawde nikt nie wiedzial o tym, ze spodziewalam sie mojego szczescia. Tylko ojciec dziecka. On nawet go nie chcial wiec chyba rozumiesz ze teraz nie jest przy mnie. Kiedy lezymy w luzku i ja zaczynam szlochac on po prostu sie odwraca, wiec zeby mu nie przeszkadzac ide wyplakac sie gdzie indziej. Jedyne na co sie zdobylam po tygodniu od straty, to powiedzialam mu, ze uswiadomilam sobie iz ja nie moge nie miec rodziny pelnej nie moge poswiecic mojego zycia by on byl zadowolony. Ja Bardzo go kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez nigo, ale z drugiej stony, nie wyobrazam sobie zycia bez dzieci. Ja zawsze pragnelam miec dzieci, ale bedac z nim wiedzialam, ze to nie nastapi, ale teraz kiedy jakims codem zaszlam w ciaze i kiedy stracilam moja kruszynke zdalam sobie sprawe, ze tak byc nie moze. Powiedzialam mu, zeby sie zastanowil. Dal sobie czas. na myslenie tyle ile potrzebuje i zdecydowal czy chce byc ze mna i stwozyc prawdziwa rodzine... Wiec jak widzisz moja sytuacja nie przedstawia sie najlepiej. Sracilam moje upragnione dziecko i bardzo prawdopodobne, ze strace tez ukochanego... Swiatelko dla Twojego Aniolka[*][*][*] Elwira
|