A myślałam o Pani, jak daje sobie radę..moj też zginął w sobotę, pamiętam przed południem jeszcze odgrzewał piątkową zupę grzybową, jadł tak ze smakiem i powiedział ,że bardzo dobra, potem juz tylko wpadł dwa razy do domu, pojechał a za godzinę telefon..Mnie się 3 razy tylko przyśnił, to były ''dobre'' sny, i nic jak narazie, a tak bym chciała. Ja teraz jestem za granicą i brakuje mi tego, że nie mogę pójść na cmentarz, nawet na 1 listopada mnie nie będzie.. ale i tak,myslami z Nim jestem co dzień i modlitwy ślę za Niego. Moja wiara od wypadku przechodziła różne etapy, i godzinne modlitwy nieraz całymi nocami, niemal że aż czułam się wybrana ,i były też złe słowa, slowa złości kierowane do Boga. Teraz wierzę,ale..no bez wiary to już nie byloby po co żyć..pani Bożenko,jakby chciała pani to podam mój email, tu nie zawsze zaglądam a pocztę sprawdzam co dzień..Uściski. (mój email; laginare@tlen.pl )
|