Droga Jolu , ja jestem juz rok po tym jak świat mi się zawalił. Moja córka miała 14 lat. Sam fakt ze to piszę już jest czymś dla mnie, ponieważ wcześniej nie mogłam nawet pomyśleć że moja NIna odeszłą do nieba mając 14 lat czyli całe życie przed sobą , a teraz o tym piszę. Tak żałoba to proces, to fale tsunami które wracają niewiadomo kiedy i sieja spustoszenie. Myślę o mojej córce cały czas nawet na sekunde nie przestaje o Niej myśleć. Ale chodzę tez do pracy i mam obowiązki w domu. Robię to na przymus bo njchętniej położyłabym się do łóżka i płąkała, płakała. Lecz co to da moja Ninuś już nie wróci ja pójdę do NIej. Ona tam na mnie czeka. Tylko ta myśl pozwala mi jeszcze wegetować. Po roku jest troszkę lepiej, przyzwyczaiłam się do takiego stanu. Wcześniej nic nie jadłam, spałam tylko po tabletkach. Teraz juz ok. Ale pustaka i niechęć do życia są takie same. Nie chce mi się już żyć monika
|