Serce ściska ból, Dusza z cicha kwili, Że wśród tylu Przemków, Szukam Cię w tek chwili.
Synku mój, och Przemuś, Jak tę wiarę zmierzę? Jesteś tu, nie w domu, Wśród martwych, nie wierzę!
Mój syn w nekrologach, Na stronach pamięci... Jak nie zwątpić w Boga? Jak śmierć mam uświęcić?
Tu, na Pamiętajmy, Śpieszymy do dzieci, Świeczki zapalamy, Strachem, twogą zdjęci...
Wczoraj minęło 13 m-cy od wypadku... Każdego miesiąca, po 17-stym, kolejny raz przeżywam każdy, z dwudziestu dni przepełnionych nadzieją i niewyobrażalnym strachem, z przed roku, aż do szóstego. 13 m-cy temu, 18-sty- to był poniedziałek, pierwsza doba po operacji, po nieprzespanej nocy, gnałam do szpitala. Najpierw, wyproszony u pielęgniarek krótki rzut oka na salę, gdzie leżał mój syn podłączony do całej aparatury, później do kaplicy szpitalnej na mszę... Czas szybko mijał na gorących modlitwach o powrót do zdrowia. Nadeszła godzina odwiedzin na intensywnej, tylko dwia godziny, które musiałam dzielić z innymi, bo wchodziło się pojedyńczo. W tym dniu lekarze mówili, że stan b. cięzki, ale za wcześnie aby coś więcej powiedzieć, trzeba czekać... Czekałam... na wybudzenie.... http://przemekbiel.pamietajmy.com.pl/index.php
|