Wieczór najbardziej sprzyja takim raportom. Wolę czytać Wasze posty niż pisać, choć nieraz chciałoby się podzielić swoimi odczuciami, ale myśli zbyt szybkie, odczucia tak głębokie, że ciężko dogrzebać się do słów aby je nazwać, zatrzymać, utrwalić słowami, których by tu nie było. Tu jest wszystko, co chcę powiedzieć, poprostu wyręczacie mnie, wyprzedzacie o krok, drogie mamy i drodzy inni... Żeby odwrócić bieg myśli, czytam, dziś, jakże odmienną lekturę od tych z ostatiego roku; "Trzepot skkrzydeł" Grocholi. Przytoczę fragment, który przed chwilą przeczytałam a wiem, że temat ten był poruszany na tym forum. ..." Z tej piekarni biegł kiedyś rano brat mojej najlepszej przyjaciółki, kiedy przejechał go samochód. Bułki się rozsypały, a on nie żył.Jego mama nie zauważyła, że ma jeszcze córkę. Położyła się na sofie w stołowym pokoju i powiedziała: nie mam dziecka, nie mam dziecka. Od lat już nie wstawała z tej sofy. Marysia siedziała przy niej przez pierwsze miesiące i mówiła: -Masz jeszcze mnie, mamo. Ale jej mama powtarzała: - Nie mam dziecka, nie mam dziecka. Marysia wróciła do szkoły i zaczęła normalnie żyć. Ale jej mama nie. Tak leży do dzisiaj w stołowym. Marysia udaje, że żyje normalnie. Że nie jest sierotą. Nikt o tym nie wie, ale jej mamę również przejechał ten samochód co Krzysia. I Marysia straciła nie tylko brata, ale i mamę. Ale najgorsze było to, że nikt się nie zorientował..." http://przemekbiel.pamietajmy.com.pl/index.php
|