Droga Agusiu. Myslę, że mogłabyś byc moją córką. Ale to nie ma żadnego znaczenia. My matki tracimy swoje dzieci w różnym wieku i tylko ból jest ten sam i rozpacz ta sama, wydaje się - nie do przeżycia. Mój synek był już prawie dorosły i szykował sie do samodzielnego życia, gdy dopadł go straszliwy nowotwór. Nie miał żadnych szans, i odszedł pomimo nadludzkiej walki i potwornego ciepienia. Codziennie zadaje sobie pytanie dlaczego on ,dlaczego mnie to spotkało, jak żyć, co dalej? A jednak nie poddaję się, skądś biorę siły, a przecież wcale nie jestem silna. Agusiu, Ty też dasz radę, musisz trwać dla swojej córeczki. Bardzo mocno Cię przytulam, tak bardzo rozumiem Twoją rozpacz, Twój ból i cierpienie. I jeszcze słówko do Ilony. Gdy ponad dwa lata temu, niedługo po odejściu mojego syna, przypadkiem znalazłam to forum, natrafiłam na Twój post i przeczytałam o tragicznej śmierci Twojego Pawełka. I razem z Toba przeżywałam swoje i Twoje cierpienie. I chociaż nie byłam w stanie napisać ani jednego słowa, to jednak to forum przyniosło mi jakieś ukojenie, dało poczucie wspólnoty w tym niewyobrażalnym nieszęściu. Pozdrawiam Cię Ilonko serdecznie i oby każdy dzień był lżejszy. Płomyki dla naszych dzieci (*)(*)(*)
|