wiem, jak to jest- czekanie na dziecko-strach ,modlitwa i Wielkie Oczekiwane na Cud Narodzin i wszystkie wierzymy że potem będzie już jak w bajce "żyli długo i szczęśliwie"- no przecież wszystkie sobie na to "zasłużyłyśmy" -bo spotkała nas już największa tragedia,a my tak dzielnie to zniosłyśmy. a potem rodzi się mały cudowny człowiek- wielkie szczęście i Wielka Euforia i.... dopada na s rzeczywistość ; zmęczenie, nieprzespane noce burza hormonów, mąż który nie pomaga lub za mało pomaga , teściowa która krytykuje, i do tego jeszcze wzmożony strach o życie dziecka bo wiemy już jak kruche jest życie...
Wiem przez co przechodzisz Dodis ,to niekoniecznie musi być depresja - mnie to też dopadło.najgorsza dla mnie była świadomość, że ile bym jeszcze nie miała dzieci to nigdy nie odzyskam tego utraconego. I nie odwrócę tego co się stało, a chyba w głębi serca wszystkie mamy na to nadzieję i wszyscy dokoła nam powtarzają ,że następne dziecko to najlepsze "lekarstwo".
porozmawiaj szczerze z mężem ,a może i z teściową.
Dużo sił Ci życzę pozdrowienia
|